English info

Polacy podbijają Niemcy i Austrię

Autor: Mateusz Hojdysz

Data: 24 stycznia 2012

W wyniku otwarcia granic dla polskich pracowników przez naszych zachodnich sąsiadów przed absolwentami ekonomii i kierunków pokrewnych otworzyły się możliwości dostępne wcześniej dla nielicznych jednostek. Z tego powodu coraz więcej osób władających biegle językiem niemieckim decyduje się na wyjazd do Niemiec i Austrii w celu podjęcia pracy.

378781germanflag

Tamtejsze firmy stwarzają Polakom doskonałe warunki - ważne są nie tylko możliwości zawodowego rozwoju czy aspekt finansowy (chociaż zarobki we Frankfurcie mogą być nawet czterokrotnie wyższe niż w Warszawie), ale też stosunkowo niewielka odległość od rodzinnego kraju oraz wysoka kultura korporacyjna. 

Polacy mile widziani

W niemieckich firmach i instytucjach mających dużą ekspozycję na rynek polski, kandydat stąd jest traktowany jako wartościowy nabytek. – Dla firm o międzynarodowym profilu osoba z zagranicy jest źródłem przewagi konkurencyjnej. Podejrzewam, że podobnie jest w przypadku wielkich koncernów – mówi Anna Grodecka, która obecnie robi doktorat w Bonn. Wcześniej, jeszcze w trakcie studiów, pracowała w niemieckiej agencji ratingowej, gdzie jej pochodzenie było niewątpliwym atutem. W jednym biurze przebywali ze sobą studenci z Chin, Ameryki Południowej, Rosji i Niemiec. Trochę inaczej sprawa ma się w przypadku znanych u nas firm konsultingowych. – Ernst&Young czy KPMG są w Niemczech bardziej ukierunkowane na auditing i tam obcokrajowcom ze względu na bardzo wysokie wymagania i konieczność znajomości prawa niemieckiego jest trudniej się dostać  – tłumaczy Anna. Jeśli chodzi o małe przedsiębiorstwa, to pracodawcy są już mniej przekonani do Polaków i podchodzą do nich z rezerwą i pewną obawą przed nieznanym. – Potencjalny pracodawca pytał o tak oczywiste rzeczy, jak kiedy nauczyłam się tak dobrze języka, bo dla niego, który spędził całe życie w tym samym mieście, było zadziwiające, że przybysz ze Wschodu ma lepsze kwalifikacje – opowiada.

Edukacja rewelacja?

 W Niemczech podczas rekrutacji absolwentów z Polski sama szkoła, którą skończył kandydat, ma stosunkowo niewielkie znaczenie, gdyż z reguły Niemcy nie rozpoznają nazw naszych uniwersytetów. Z tego względu przekonać ich mogą głównie referencje z renomowanych korporacji lub certyfikaty świadczące o wysokiej specjalizacji w danej dziedzinie. Co innego dyplom uczelni niemieckiej. Anna Grodecka opisuje tamtejszy poziom i warunki studiowania jako nieporównywalne do polskich. –Zaczynając studia doktoranckie za granicą, czułam się, jakbym nigdy wcześniej nie studiowała. Podejrzewam, że niejeden słuchacz studiów licencjackich z mojego uniwersytetu ma większą wiedzę niż polscy doktoranci z tej samej dziedziny. Coraz więcej młodych ludzi wyjeżdża do Niemiec na studia ze względu na mnogość atrakcyjnych programów, bliskość do Polski, dobrą jakość wykształcenia i zapewniane przez uczelnię zaplecze finansowe – zachwala. Takiemu stanowi rzeczy trudno się w sumie dziwić – Niemcy stosują przejrzyste kryteria przyjęć i obiektywnie oceniają aplikujących na studia. Jednocześnie stawiają na umiędzynarodowienie nauki i inwestują w rozwój badań i stanowisk uczelnianych. – Podczas gdy w Polsce ciągle jeszcze liczą się znajomości, a doktoranci nierzadko klepią przysłowiową biedę, w Niemczech szanse na karierę akademicką w młodym wieku są duże, co u nas jest raczej wyjątkiem. Konkurencja jest jednak duża, trzeba ciągle publikować, udzielać się na konferencjach itp. po prostu nauka na światowym poziomie – dodaje Anna. Faktycznie, niemiecka kadra jest dosyć młoda i na początku można pomylić profesora ze studentem.

Europejskie centrum finansowe

We Frankfurcie nad Menem ma swoje siedziby wiele międzynarodowych korporacji finansowych, które z racji swojej globalnej obecności nie oceniają potencjalnego kandydata z perspektywy jego pochodzenia. – Jeżeli firma potrzebuje kogoś w Warszawie, po prostu rekrutuje do swojego biura na miejscu – mówi Aleksandra Krajewska, uczestniczka 2-letniego programu menedżerskiego w dziale Business Solutions w Deutsche Banku. W ramach rotacji pracowała już przy zarządzie, następnie w części bankowości inwestycyjnej w Londynie, a teraz w części detalicznej we Frankfurcie. – W centrali jesteśmy niejako bliżej strategii firmy i widzimy to, jak jest ona zarządzana w skali międzynarodowej. Kiedy odbywałam praktyki w siedzibie polskiego banku, można było odczuć brak jego suwerenności względem kierownictwa grupy macierzystej. Tu jest inaczej – opowiada Aleksandra. W Deutsche Banku znalazła się po programie CEMS MIM i czteromiesięcznej praktyce. W korporacji takiej jak ta podczas rekrutacji zadaje się mniej technicznych pytań, za to więcej analitycznych i sprawdzających osobowość oraz umiejętności miękkie – współpracę w grupie i networking. Kluczowe znaczenie mają również oceny – zarówno ze studiów, jak i z matury. Podstawą są biegle opanowane języki angielski oraz niemiecki.

R jak Rozwój i jak Równouprawnienie

Deutsche Bank bardzo dba o tzw. diversity – stara się wyrównywać szanse kobiet i mężczyzn, chociaż wciąż jeszcze na wyższych stanowiskach widać dużo więcej panów - mówi Aleksandra Krajewska. W przeciwieństwie do warszawskich biur, gdzie kadra jest dosyć młoda, w Niemczech jest dużo więcej osób w wieku 45+ posiadających mnóstwo doświadczenia. Ludzie, którzy awansują, są starsi, ale nie jest też tajemnicą, że Niemcy później niż Polacy czy Brytyjczycy kończą studia. Jeżeli chodzi o ścieżkę rozwoju, to jest ona bardzo klarowna i jasno wytyczona. Co ciekawe, temat ten nie jest tabu – ale przedmiotem regularnych i obowiązkowych rozmów z szefem. Po zakończeniu jednego programu i awansie, czekają kolejne, później następne itd. Jeżeli ktoś jest dobry, to wszyscy starają się go wspierać w osiąganiu własnych celów. – Tutaj można samemu poczuć nastawienie na pracownika, na to, żeby mu się w firmie podobało i był usatysfakcjonowany ze swoich zadań. Stresu jest mniej, czas pracy jest przestrzegany, a przepracowane nadgodziny zamieniane są na dodatkowe dni wolne. Przyjemne są również rozmaite korzyści pozapłacowe, jak np. wysokiej jakości stołówka w budynku, centrum sportowe banku, czy możliwość uczestniczenia w programach wolontariackich – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Aleksandra.

Alternatywa dla wyścigu szczurów

Z kolei osobom wyjeżdżającym do pracy w Austrii proponowane są głównie stanowiska związane z rynkiem polskim lub regionem Europy Środkowo-Wschodniej.  – Tutaj atutem okazuje się znajomość języka polskiego, który w związku z prowadzoną działalnością przydaje się w codziennych zadaniach – mówi Dominik Niszcz, analityk w wiedeńskim Raiffeisen Centrobanku. – Co ciekawe, w kontakcie z innymi pracownikami częściej używa się angielskiego niż niemieckiego, ponieważ znaczna część osób pracujących w austriackich placówkach banków to obcokrajowcy. Grupa Raiffeisen jest aktywna w wielu krajach naszego regionu, co skutkuje po prostu większym współczynnikiem zatrudnionych osób pochodzących z tych państw – dodaje. Możliwości rozwoju na stanowiskach niezwiązanych bezpośrednio z Polską są jednak stosunkowo ograniczone. Austriacki rynek pracy zdecydowanie wolniej się rozwija, szczególnie w porównaniu z krajami anglosaskimi, czy Europą Środkowo-Wschodnią. Z zewnątrz wygląda, jakby niewiele się tam zmieniało, Warszawa zdecydowanie oferuje większe możliwości dla lokalnych absolwentów – stwierdza Dominik Niszcz. Marzący o spektakularnej karierze w  świetle jupiterów mogą więc poczuć się trochę odstraszeni, jednak osoby ceniące sobie jakość życia i stabilność zatrudnienia znajdą tutaj to, czego szukają. Kultura pracy jest wysoka, tutejsi pracodawcy raczej dbają o zatrudnionych, tempo życia jest spokojne, miasto przyjazne (Wiedeń ciągle zajmuje jedne z czołowych miejsc w światowych rankingach miast pod względem jakości życia), a system prawny gwarantuje liczne dodatki socjalne, niestety pociąga to za sobą wyższe niż w Polsce podatki argumenty za tym, że to miejsce lepsze dla starszych/ustatkowanych osób – dodaje.

Szacunek dla kwalifikacji

Podczas rekrutacji kluczowe znaczenie dla austriackich pracodawców ma zdobyte dotychczas doświadczenie. Szczególnie cenne okazać się mogą praktyki w międzynarodowych korporacjach, rozpoznawalnych przez rekruterów, np. firmach konsultingowych czy bankach. Przykładowo, pisząc o praktykach w BRE Banku, warto zaznaczyć, że należy on do niemieckiej grupy Commerzbanku itp. Dużą wagę Austriacy przykładają też do wykształcenia kandydata. Dyplom wyższej uczelni znaczy w Austrii więcej niż w Polsce, ponieważ absolwentów opuszczających mury uczelni jest co roku znacznie mniej niż u nas, jednak to, czy kończyło się polską, czy austriacką szkołę, nie powinno mieć większego znaczenia, o ile spełnia się kryteria odnośnie wiedzy i umiejętności. W kontekście branży finansowej przydatny może okazać się udział w programie CFA lub innym międzynarodowym kursie, szczególnie w przypadku osób z mniejszym doświadczeniem.

Czy warto?

Szacunek do pracownika, kultura pracy i wysokie zarobki już od samego początku kariery – to atuty przemawiające za wyjazdem do Niemiec lub Austrii w celach zawodowych. Pozostałe kwestie, takie jak spokojniejsze środowisko i brak wszechobecnej pogoni za karierą dla jednych mogą być zaletą, a u innych wywołają znudzenie. Biorąc pod uwagę emigrację, należy również uwzględnić spowolnienie w gospodarce europejskiej, które musi mieć wpływ na zatrudnienie także w  Niemczech i Austrii - podczas poprzedniego kryzysu działy zatrudniające dużo obcokrajowców ucierpiały mocno, jeśli chodzi o liczebność, więc dziś w obliczu kolejnego załamania rozpoczęcie pracy za granicą wiąże się z większym ryzykiem jej utraty. We Frankfurcie objawia się to przede wszystkim poprzez zanik rekrutacji przez banki pracowników wyższego szczebla do pracy na trading floor. Jednak poza typowymi działami front office sytuacja wydaje się być w miarę stabilna.