Data: 3 lipca 2013
Żyjąc w świecie 2.0, mając w zasięgu ręki niezliczone pokłady informacji i wiedzy, nietrudno wyobrazić sobie wspieranie własnych inwestycji za pomocą platform społecznościowych. Skoro takie serwisy przyciągają ludzi o podobnych podglądach czy zainteresowaniach, czemu nie miałyby integrować również inwestorów? Społecznościowe platformy inwestycyjne (social investment platforms) idą nawet o krok dalej – oferują nie tylko dyskusje, ale i naukę oraz gry.
Inwestycyjny networking
Społecznościowe serwisy inwestycyjne to strony internetowe, prowadzone często również jako wirtualne portfele inwestycyjne, dzięki którym inwestorzy uczą się od siebie nawzajem, mają lepszy pogląd na rynek lub po prostu wymieniają poglądy na temat strategii. Inwestorzy działają wspólnie, żeby uzyskać większą przewagę rynkową, czy też prognozować jego zachowania.
Historia tego typu serwisów nie jest długa, bowiem pierwsze powstały w latach 2005-2007, oczywiście na kanwie sukcesów najbardziej znanych portali społecznościowych. Z drugiej strony można docenić refleks inwestorów, skoro facebook uzależnia nas dopiero od 2004 roku. Jednak oprócz społeczności i networkingu, głównym celem „social investing” jest wymiana rekomendacji i analiz. Pierwsze powstały właśnie jako uzupełnienie taniego internetowego dostępu do rynku kapitałowego dla początkujących oferowanego w USA przez tzw. discount brokers. Niedługo później pomysł zaczęły kopiować także tradycyjne domy maklerskie.
„Małpi” inwestorzy
Czy małpy są wstanie grać na giełdzie na równi z doświadczonymi graczami? Niedawne badania londyńskiego Cass Business School to potwierdziły.[1] Przynajmniej statystycznie - 10 mln portfeli zawierających losowo wybrane przez małpy akcje uzyskało przez 40 lat (1968 - 2011) większy zwrot z inwestycji niż fundusz naśladujący rynkowy indeks. Okazuje się więc, że ironiczna nazwa holenderskiego serwisu unitedmonkies.nl nie była taka bezpodstawna. Inwestor loguje się jako początkująca małpa, otrzymując początkowe głosy, którymi może głosować na akcje. Celem jest osiągnięcie najlepszego rezultatu, a dodatkowym narzędziem jest forum dla traderów z rekomendacjami spółek.
Różnorodność na świecie
Niektóre z serwisów oparte są jedynie na forach społecznościowych, niektóre wprowadzają elementy gry i rywalizacji, by pobudzić aktywność i wyobraźnię inwestorów. Serwisy nie zapominają też o barierach wyjścia i odpowiednio pielęgnując wirtualną społeczność, dbają o lojalność użytkowników, wykluczając ich w przeciwnym razie ze wspólnoty. W Wielkiej Brytanii najważniejszy serwis tego typu to myfxbook.com, w Niemczech prym wiodą Mystock.de, czy Spekulanten.de, a kolebką są oczywiście Stany Zjednoczone.
Działające w globalnej sieci serwisy można podzielić na poszczególne grupy. Pierwszą może być społeczność ekspercka, na którą w większości składają się profesjonaliści. Użytkownicy – potencjalni inwestorzy – podpinają się pod transakcyjne konta profesjonalistów, tworząc dzięki temu własne strategie inwestycyjne. Do tego typu serwisów można zaliczyć serwisy: Covestor.com (jedna z najpopularniejszych na świecie), Wealthfront.com. Na podobnej zasadzie jak unitedmonkies.nl, została zbudowana platforma HedgeSto.com, która pozwala zbudować wirtualny portfel inwestycyjny, choć całość przypomina wirtualną grę.
Innym rodzajem są serwisy, na których możemy znaleźć konkretnego fund managera i dowiedzieć się, jakie aktywa posiada, monitorując w ten sposób jego konkretne transakcje. Przykładami mogą być: Stockpickr.com, GuruFocus.com. Ciekawym przypadkiem jest również SeekingAlpha, multiblog, który poprzez publikowanie analiz zapewnił sobie pewną pozycję na rynku social investing.
A w Polsce?
Nasz rynek różnorodnością nie grzeszy. Najbardziej znane są trzy serwisy: Mystock.pl, Gieldokracja.pl, czy Notowany.pl. Pierwszy z nich – Mystock.pl - choć cieszy się powodzeniem, nie znalazł wielu naśladowców. Użytkownicy mogą m.in. dzielić się znalezionymi w sieci informacjami i głosować na informacje znalezione przez innych, tworzyć opinie dotyczące kształtowania się kursów poszczególnych papierów i otrzymywać nagrody za trafne przewidywania.
Trochę dziwi fakt, że potencjału tkwiącego w serwisach społecznościowych nie wykorzystały domy maklerskie. Oprócz wykorzystywania witryn facebookowych, którym wiele brakuje, by zaliczyć je do stron social investing, na rynku niewiele się dzieje. Jedynym pionierem w tej dziedzinie jest DM BZWBK, który stworzył właśnie jeden z omawianych serwisów – portal Gieldokracja.pl. Na stronie każdy użytkownik jako „giełdokrata” może zdobywać punkty i awansować w rankingach za swoje różne aktywności, m.in. składanie zakładów, proponowanie estymacji, odpowiadanie w systemie eksperckim, czy prowadzenie bloga. Rankingi pokazują, kto jest najskuteczniejszym inwestorem, szkoleniowcem i analitykiem miesiąca lub ogółem. Punkty można też wymieniać na nagrody, np. notowania giełdowe w czasie rzeczywistym albo nagrody rzeczowe, a także dzielić się nimi z innymi użytkownikami.
Razem znaczy lepiej
Miedia społecznościowe to na pewno ciekawy sposób poszerzania wiedzy, jak i kręgu znajomych-inwestorów. W dobie wszystkiego, co można podciągnąć pod „social”, „social investing” brzmi rozwojowo, a wręcz intrygująco. Najważniejsze, żeby z samego inwestowania nie wyszedł „małpi interes” (ang. monkey business – podejrzany, nielegalny biznes; machlojki), chociaż biorąc pod uwagę wspomniane badania, może właśnie tego należy wszystkim graczom życzyć. Ewentualnie można spróbować inwestowania zgodnie z predykcjami naszej „rodzimej” szympansicy Lucy.[2]
[1] Wyniki badań – kwiecień 2013 r., www.cass.city.ac.uk.
[2] Lucy to szympansica-inwestorka z warszawskiego ogrodu zoologicznego, której losowo zbudowany portfel inwestycyjny eksperymentalnie rywalizował z portfelem redaktorów „Pulsu Biznesu” (od roku 2009).