English info

Inwestycje alternatywne - efektownie i efektywnie

Autor: Marta Czekaj

Data: 15 lutego 2013

Horrendalnie drogo, niekonwencjonalnie, ale jak dochodowo. W miarę rosnącej popularności poszerza się również oferowane spektrum produktów. Whisky Macallan, skrzypce Stradivariusa, czy kolekcja lalek Barbie… Lista jest długa, a niekiedy zaskakująca. Tylko czy na pewno zawsze warto postawić na alternatywę?

inw. alternatywne2

Definicja definicji nierówna

Ostatnio bowiem samo pojęcie „inwestycje alternatywne” zatacza coraz szersze koło. Niekiedy zbyt szerokie. Według wąskiej, jednak chyba najbardziej adekwatnej definicji, tego typu inwestowanie cechuje się powrotem do prostych reguł i realnym nabywaniem fizycznego towaru, który zyskuje na wartości, im bardziej jest pożądany przez innych zainteresowanych. Innymi książkowymi wyznacznikami rynków alternatywnych są wysokie koszty transakcyjne, relatywnie niska płynność, czy brak jakichkolwiek instrumentów pochodnych (czyli możliwości zabezpieczania pozycji). Stąd próżno doszukiwać się alternatywnych cech w niematerialnych zapisach na rachunkach inwestycyjnych.

Mimo to, według raportu sporządzonego przez pioniera alternatywnego inwestowania - Wealth Solutions oraz portal Bankier.pl, z naszą wiedzą nie jest tak źle.[1] Aż 61 proc. ankietowanych, wskazując charakterystyczne cechy rynku alternatywnego, podało inwestowanie w fizyczne obiekty. Na drugim miejscu pojawiła się szansa na wysoką stopę zwrotu (59 proc.), a na trzecim  —  bezpieczeństwo (35 proc.). Zaledwie 32 proc. uważa inwestowanie w instrumenty finansowe za korzystniejsze. Jednak trzeba zaznaczyć, że w ankiecie, przeprowadzonej wśród czytających portal, brało udział tylko 1288 respondentów.

Mainstreamowa alternatywa

Z drugiej strony, z definicją inwestycji alternatywnych jest trochę jak z charakteryzowaniem kręgu hipsterów. Podział na to co mainstreamowe, a co alternatywne, sprawia problem i doświadczonym, i początkującym inwestorom. Nic dziwnego, że można się pogubić, co tak naprawdę wyznacza poziom alternatywności inwestycji. Szczególnie w Polsce, gdzie inwestycje uchodzące za pospolite dostępne są dopiero od 20 lat. Wyniki wspomnianego badania pokazują jednak, że Polacy coraz częściej korzystają z możliwości przyjętych za alternatywne - aż 57 proc. respondentów deklarowało uzupełnienie swojego portfela o niekonwencjonalne aktywa.

Na pewno jest to również wynik rosnącego poziomu zamożności. Według raportu KPMG „Rynek dóbr luksusowych” na koniec roku na luksusowe produkty mogło sobie pozwolić nawet 2 mln osób, których łączny roczny dochód wynosi 97 mld zł. Niektóre dobra luksusowe z uwagi na ich jakość, długowieczność, globalną rozpoznawalność oraz ograniczoną podaż można przenieść z kategorii „wydatki” do kategorii „inwestycje”. W Polsce inwestorzy okazują się być w miarę konserwatywni - najbardziej popularne są wysokiej klasy trunki lub sztuka.

Dobra cena dobrej butelki

…której zawartości wypić nikt nie zamierza. Choć Liv-ex Fines Wine Investables, czyli londyński indeks od 1999 roku rejestrujący typowy portfel win inwestycyjnych, stracił w ubiegłym roku około 9 proc., to optymizm wśród inwestorów nie gaśnie. Z kolei „Wine Advisors” zapewniają, że uwzględnienie dłuższego horyzontu czasowego polepsza ocenę i wystarczy chociażby wspomnieć okres zwyżek od grudnia 2008 roku do czerwca 2011, kiedy to indeks wzrósł o 86 proc.  Dlatego nikomu nie przyjdzie  do głowy, by w obliczu kryzysu panicznie wyprzedawać zawartość swojej piwnicy. Nie dziwi więc fakt, że polskie firmy pośredniczące w zakupach alternatywnych, ulokowały w zeszłym roku na winnym rynku aż 120 mln zł.

Jedną z nich jest wspomniana już firma Wealth Solutions, która oferuje dostęp do inwestycji alternatywnych. Minimalna kwota inwestycji musi wynosić 2,5 tysiąca funtów brytyjskich. Każdy klient otrzymuje indywidualny zestaw trunków. Zakupy dokonywane są w Londynie u najbardziej renomowanych brokerów lub na giełdzie Liv-ex (London International Vintners Exchange). Zakupione wina przechowywane są następnie w profesjonalnych warunkach w Wielkiej Brytanii, a klient co pół roku otrzymuje wycenę inwestycji.

Szkockie dziedzictwo

Ten sam pośrednik proponuje od niedawna inwestycję w whisky. Jako przykład podaje najdroższą butelkę whisky w historii, 64-letnią whisky Macallan, sprzedaną za 460 tysięcy dolarów, oraz przytacza wyliczenia ekspertów z Whisky Highland, którzy ocenili portfel inwestycyjny złożony ze stu najzyskowniejszych szkockich trunków jako przynoszący stopę zwrotu rzędu 137,5% po czterech latach. W tym przypadku inwestycyjnym rarytasem są leżakujące trunki, pochodzące z już zamkniętych destylarni.

Z twarzą Marilyn Monroe

Poruszając temat inwestycji alternatywnych, nie może zabraknąć chociażby wzmianki o inwestycjach w sztukę. Polski rekord padł w 2010 roku i było to 530 tys. zł za „Zauroczenie. Autoportret z Marią Balową” Jacka Malczewskiego. Światowy należy do „Graczy w karty” Paula Cezanne’a, który osiągnął cenę 250 mln dol., czyli więcej niż równowartość całego polskiego rynku sztuki. Tzw. art banking, jak na alternatywną formę inwestycji, jest na naszym rodzimym rynku dość popularny. W transakcjach gotowi są asystować eksperci bankowości prywatnej m.in. w Banku Millennium, BRE Banku, Citi Handlowym, Raiffeisen Bank Polska, czy Noble Banku.

Również dobre fotografie są w cenie. Pół roku temu dość głośno zlicytowane zostały zdjęcia Miltona Greena, których to ceny wywoławcze wynosiły już od 500 do kilku tysięcy złotych. A głośno, ponieważ fotografie, w większości słynnej MM, pochodziły z kolekcji Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Zostały one odebrane w 1995 roku jako forma spłaty od jednego z dłużników.

W znane osoby niewątpliwie opłaca się inwestować. Temat podchwycili pośrednicy z Wealth Solutions, którzy planują inwestować w autografy. Zresztą ostatnio nie dziwią już żadne pomysły…

Można zainwestować indywidualnie, np. w kolekcje lalek Barbie z lat 70., nabywając je na eBayu, czy zainteresować się Hero Football Fund, który od kilku lat inwestuje w młodych utalentowanych piłkarzy. Można zainwestować w znaczki pocztowe, które są na tyle popularne, że światowy lider w tej dziedzinie - Stanley Gibbons, stworzył indeks SG 100, opierający się na cenach 100 najpopularniejszych i najbardziej „płynnych”. Ciekawym przykładem są również fundusze inwestujące w instrumenty, np. Fine Violin,  które chwalą się nawet 15-proc. stopą zwrotu.

Aleja Gwiazd czy Speedway

Inne, niekiedy wciąż zaliczane do alternatywnych, formy inwestycji to produkty strukturyzowane. Przytoczony już lider – Wealth Solutions, proponuje inwestycje w „Aleję Gwiazd” jako szansę zarabiania na wzrostach cen akcji największych polskich spółek lub produkt „Speedway”, który  zarabia, kiedy notowania pięciu światowych koncernów będą na poziomie równym lub wyższym od poziomu początkowego. Innym przykładem mogą być struktury „Jabłko Plus” i „Jabłko Minus”, których podstawą są notowania spółki Apple. Po określonym okresie inwestor otrzymuje 80 proc. zainwestowanej składki plus 70 - 130 proc. udziału odpowiednio we wzroście lub spadku notowań spółki. Warto dodać, że obiektywną ocenę poszczególnych struktur można wcześniej sprawdzić na portalu Structus.pl.

Szczepionka na zawirowania

Wyrafinowane pomysły inwestycyjne przyciągają jako antycykliczne możliwości lokowania kapitału. Wejście na ten rynek jedynie na parę miesięcy może dużo kosztować. Jednak okres trwania inwestycji może zrazić do siebie nawet najbardziej wytrwałych długodystansowców. Mniej wytrwałych mogą skusić produkty strukturyzowane. Jedno jest pewne – inwestycje alternatywne wymagają potężnej ilości kapitału, ale szczególnie w czasach kryzysu mogą okazać się bezpieczną przystanią, pozwalającą uniezależnić portfel od wahań instrumentów z rynku finansowego.

 


[1] Badanie „Inwestycje alternatywne” zostało przeprowadzone przez portal Bankier.pl w dniach 12.04 – 30.04 2012 r.