English info

Goa - miejsce, gdzie zatrzymał się czas

Autor: Katarzyna Chałupczak

Data: 14 stycznia 2011

Indie są krajem, wobec którego ciężko mieć obojętny stosunek – albo się je uwielbia albo z trudem toleruje. Dla jednych jest to kraj kolorów, smaków i zapachów, natomiast dla innych brudu, tropikalnych chorób i ubóstwa. Jednym i drugim można polecić wizytę w dużych kosmopolitycznych miastach, takich jak Delhi czy Bombaj, lub… na Goa.

IndiaGoaChaporaRiverSunsetPalmtree

Goa to najmniejszy stan w Indiach (o powierzchni połowę mniejszej niż aglomeracja warszawska), leżący na ich południowo-zachodnim brzegu. I mimo że całe Indie są bardzo zróżnicowane, to moim zdaniem stan ten najbardziej odróżnia się od reszty kraju. Wynika to zarówno z uwarunkowań historycznych, jak i jego turystycznego charakteru. Prawo jest tu bardziej liberalne, opinia społeczna pozwala na więcej (np. trzymanie się publicznie za ręce lub noszenie spódnicy do kolan ;) ), dużą grupą wyznaniową są chrześcijanie i jest to jedyne znane mi miejsce, gdzie jeżdżą taksówki-skutery.

Portugalskie akcenty

Goa to indyjska wersja Francuskiej Riwiery - wg mnie nawet lepsza, bo mniej zadeptana i bardziej naturalna, aczkolwiek nie tak luksusowa, a miejscami biedna. Można tu naprawdę wypocząć, ale też aktywnie spędzić czas. Na charakter tego miejsca wpływ miała portugalska kolonizacja, która rozpoczęła się na początku XVI w. Mam wrażenie, że Portugalczycy lepiej od Brytyjczyków traktowali ludność w swojej kolonii, gdyż chrześcijaństwo jest tam nadal religią o dużym udziale, wiele nazw funkcjonuje w języku portugalskim, a jednym z bardziej popularnych festiwali jest ten odbywający się na cześć świętego Franciszka Ksawerego, jezuity hiszpańskiego pochodzenia, który w XVI w. katechizował lokalną ludność i walczył o poprawę ich bytu, a obecnie jest świętym patronem Goa. I tak jak jednym z najbardziej znanych hinduskich słów jest masala, czyli mieszanka (przede wszystkim przypraw), tak na Goa mieszają się nie tylko religie i kultury, ale także tradycja z nowoczesnością.

portugese villa

Na początku można odczuwać pewien dysonans poznawczy, oglądając krzyże (a uwierzcie mi, jest ich dużo, gdyż miejscowa ludność jest bardzo religijna) obwieszone wieńcami z kwiatów, pod którymi składane są ofiary z kwiatów i owoców i palone kadzidełka, czy nowoczesne hotele obok historycznych budowli lub łodzie rybackie o portugalskich nazwach, ale bardzo szybko człowiek się do tego przyzwyczaja. I o dziwo, funkcjonuje to tu na tyle dobrze, że tak naprawdę zlewa się w jedną całość i czasami ciężko powiedzieć, z jakiej religii wywodzi się które święto.

Popływać z delfinami…

Goa to oaza spokoju i pięknej przyrody. To mały raj z czystą oceaniczną wodą, piaszczystymi plażami i palmami. Niesamowitymi widokami można też nacieszyć serce, zapuszczając się w głąb lądu lub płynąc łodzią wzdłuż rzeki – można podziwiać tropikalną roślinność, rybaków w małych łódkach, przybrzeżne wioski lub kolorowe świątynie budowane, jakby się mogło wydawać, w samym środku niczego. Ma się wrażenie, że w takim miejscu czas się już dawno zatrzymał.

Inaczej jest w bardziej turystycznych miejscach, czyli w okolicy bardziej popularnych plaż, m.in. Miramar, Calangute i Baga. W ciągu ostatnich lat powstało tam wiele luksusowych hoteli i restauracji, a w sezonie można uprawiać sporty wodne, popłynąć w rejs, aby zobaczyć delfiny lub oddać się zabiegom spa. Na Goa można również udać się ­­­na wyprawę do któregoś z kilku starych fortów, np. osadzonego na skale Fortu Aguada z latarnią morską, zwiedzić przepiękne świątynie różnych religii, z których najbardziej znanymi są Kościół Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia w Panami (stolicy Goa) oraz Basílica do Bom Jesus w Starym Goa, którego zabytki zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dla Europejczyka niezwykłym przeżyciem jest nawet wybranie się na lokalny targ lub odwiedzenie wioski rybackiej. Bardziej aktywnym polecam surfing oraz wycieczki ze wspinaczką skałkową lub „zwiedzanie” wodospadów.

…lub zwiedzić plantację przypraw

Mi najbardziej przypadła do gustu wycieczka na plantację przypraw w pobliżu Pondy, w której sposób uprawy nie zmienił się od lat. Na własne oczy zobaczyłam, jak rosną najdroższe przyprawy świata, jak dojrzewa kawa, skąd  wyrastają ananasy oraz że muszkatołowce (te od gałki muszkatołowej) występują w formie drzew męskich i żeńskich. Miałam też przyjemność objeść się miejscowymi ekologicznie hodowanymi specjałami podawanymi na liściach bananowca oraz spróbować feni, czyli lokalnego likieru, wytwarzanego metodą fermentacji z nerkowca zachodniego lub kokosu. Mmmm… rewelacja!

Goa women

Będąc na Goa, można również obejrzeć pokaz tradycyjnego tańca hinduskiego, oddać się zabiegom medycyny naturalnej oraz spróbować lokalnej kuchni. W tej ostatniej dominują przede wszystkim ryby, owoce morza, można także dostać drób i jagnięcinę. Do tego pija się kolorowe drinki podawane prosto do stolików na plaży lub leżaków. Zaskakującą rzeczą jest to, że codziennie wcześnie rano na plaży pojawiają się miejscowe kobiety i oczyszczają ją ze śmieci, tak że jest ona utrzymana w bardzo dobrym stanie.

Jak, kiedy i za ile

Jeżeli udało mi się przekonać Was do spędzenia urlopu na Goa, to teraz podam kilka przydatnych informacji. Przed wycieczką do Indii należy wyrobić wizę oraz, dla własnego bezpieczeństwa, przejść kilka zalecanych szczepień. Na Goa dolecieć można na lotnisko w Vasco da Gama. Dalej można udać się autobusem lub, co jest bardzo wygodne, wypożyczyć skuter. Za najpiękniejszą plażę uchodzi Palolem Beach, gdzie do dyspozycji turystów są m.in. domki na palach.

Ceny w Indiach są bardzo korzystne dla Polaków, aczkolwiek okolice Świąt Bożego Narodzenia i Sylwestra to szczyt sezonu i wtedy ceny hoteli są dużo wyższe. Warto się tam wybrać pomiędzy listopadem i kwietniem, czyli poza porą monsunową. Ja pojechałam we wrześniu i miało to zarówno plusy, jak i minusy. Do tych pierwszych należą niewątpliwie mała liczba turystów, puste plaże, niższe ceny i krótkie kolejki w niektórych miejscach turystycznych – do Fortu Aguada dostałam się po kilkunastu minutach czekania, a na plantacji przypraw mieliśmy kilkuosobową grupę - a nie ponad dwudziestoosobową. Pamiętać jednak należy, że trzeba się wtedy liczyć z ryzykiem monsunów, część punktów usługowych jest zamknięta (np. pływanie z delfinami) i jest trochę bardziej niebezpiecznie. Na Goa przyjeżdżają wtedy bowiem reprezentanci średnich warstw społecznych z małych miast, dla których biały człowiek to ciekawostka przyrodnicza i czasami się mogą zachowywać nachalnie, chociaż z reguły obcokrajowcy spotykają się w Indiach z serdecznością i życzliwością. Z drugiej strony, czyż nie jest dobrym pomysłem wybranie się na urlop w styczniu, wygrzanie się w środku zimy i powrót do zimnej Europy z rewelacyjną opalenizną?