English info

TFI w dobie kryzysu - antidotum czy przekleństwo polskich inwestorów?

Autor: Paulina Kupis

Data: 22 listopada 2009

Od 2003 roku warunki dla rozwoju Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych były niezwykle sprzyjające. Nowe TFI wyrastały jak grzyby po deszczu ( po kilkanaście w roku),bardzo wysoka była też dynamika wzrostu aktywów netto funduszy inwestycyjnych[*].

Po nieznacznym zahamowaniu procesu transformacji oszczędności z sektora bankowego do funduszy inwestycyjnych, które nastąpiło w 2004 roku, korzystna koniunktura na rynku akcji rok później uatrakcyjniła inwestycje w fundusze. Wartość aktywów netto wzrosła w tym czasie blisko dwukrotnie (z 23,85 mld PLN do 61,28 mld PLN) . Największą , choć słabnącą popularnością cieszyły się fundusze obligacji, ustępując nieśmiało miejsca bardziej agresywnym funduszom hybrydowym, które okazały się największym beneficjentem (ponad trzydziestoprocentowy wzrost udziału w rynku) analizowanego okresu. Rok 2005 przyniósł także 5 debiutów, dwa z nich ( Opera TFI i Investors TFI) są pierwszymi funduszami, których uczestnikami stały się osoby fizyczne.

Rok następny nie przyniósł raptownych zmian. Wartość aktywów netto wzrosła do 98,8 mld PLN, dynamika wzrostu utrzymała się na podobnym, około sześćdziesięcioprocentowym poziomie. Królowały fundusze hybrydowe, natomiast inwestorzy wykazywali rosnącą skłonność do ryzyka, czego najlepszym dowodem był ponad dwukrotny wzrost udziału w rynku funduszy akcyjnych. Taką tendencję obserwowaliśmy jeszcze do połowy 2007 roku, kiedy to dynamika wzrostu aktywów netto zdecydowanie wyhamowała, a pierwsze zawirowania na giełdzie zachęciły inwestorów do nieco bezpieczniejszych inwestycji. Ale pierwsze sygnały kryzysu płynące zza oceanu nie dotknęły wcale polskiego rynku TFI.

Wręcz przeciwnie. Rok 2007 był rekordowy pod względem wydanych przez Komisję Nadzoru Finansowego zezwoleń – działalność rozpoczęło siedem nowych TFI. Rok ten upłynął także pod znakiem funduszy parasolowych, które zyskały olbrzymią popularność.

Jednakże to, czego obawialiśmy się najbardziej, okazało się nieuniknione. Kryzys , który rozpoczął się w 2007 roku na rynku amerykańskich kredytów hipotecznych, po niespełna roku miał już wymiar globalny. Ucieczka za granicę gorącego pieniądza, a także załamanie się trendu wzrostowego akcji na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie silnie uderzyły w polski rynek kapitałowy, w tym także w rynek funduszy inwestycyjnych. Można pokusić się o stwierdzenie, że rok 2008 był w zasadzie przełomowy dla rynku TFI.

Przyniósł on ze sobą czas posuchy, który znalazł pełne odzwierciedlenie w liczbach. Inwestorów ogarnął strach, który przyćmił występującą zazwyczaj w duecie chciwość. Przełożyło się to na utrzymujące się od blisko półtora roku ujemnie saldo nabyć i odkupień tytułów uczestnictwa. Dodatnie salda w wybranych miesiącach są natomiast rezultatem jednorazowych operacji przeprowadzanych pomiędzy instytucjami finansowymi zarządzającymi aktywami finansowymi wewnątrz grupy kapitałowej i nie obrazują rzeczywistych nastrojów inwestorów. Polacy w dalszym ciągu więcej środków wypłacają niż wpłacają do funduszy, jednakże już zdecydowanie spokojniej.

Rynek TFI zmaga się również z obniżoną w porównaniu z pierwszą połową dekady wartością aktywów netto( WAN). To właśnie na początku 2008 roku nastąpił pierwszy od dziewięciu lat spadek wartości aktywów netto. Blisko czterdziestoprocentowy spadek (z 133,8 mld PLN do 73,7mld PLN) był z pewnością najgwałtowniejszy w ciągu 16 lat funkcjonowania funduszy. Zniżki były silnie skorelowane z wyceną akcji na GPW. Największe spadki WAN odnotowano w styczniu i w październiku, a zatem wtedy, kiedy na warszawskim parkiecie miały miejsce największe przeceny. Natomiast w grudniu zanotowano pierwszy po dłuższej przerwie wzrost i ta tendencja utrzymuje się do chwili obecnej. Analitycy dość optymistycznie patrzą w przyszłość. Ich zdaniem najgorsze już za nami. Według przedstawicieli Izby Zarządzającej Funduszami i Aktywami ( IZFiA), zakończymy rok z wartością aktywów netto funduszy na poziome ok. 95-100 mld PLN.

Kryzys zdaje się natomiast wcale nie zniechęcać do działania na rynku TFI. W ubiegłym roku (a był on z pewnością najgorszy w ostatnich latach) zgodę Komisji Nadzoru Finansowego na zarządzanie funduszami inwestycyjnymi otrzymało aż sześć podmiotów. Jeden z nich - Quercus TFI – jest pierwszym towarzystwem, którego akcje znalazły się w obrocie giełdowym – od września walory notowane są na rynku NewConnect.

Można pokusić się o stwierdzenie, że fundusze całkiem dobrze radzą sobie w niesprzyjających warunkach. Wiele z nich osiąga pokaźne zyski. W pierwszym półroczu bieżącego roku największe stopy zwrotu osiągnęły polskie fundusze inwestujące w akcje zagranicznych firm. Czynnikiem sprzyjającym był korzystny kurs walutowy. W pierwszej dziesiątce znalazły się fundusze inwestujące w akcje firm z krajów wschodzących. W pierwszym półroczu 2009 roku liderem był Millenium SFIO Funduszy Zagranicznych Subfundusz BRIC ze stopą zwrotu 57,6%, niewiele tylko ustępując miejsca funduszowi Allianz Globalny SFIO Subfundusz Allianz BRIC ( stopa zwrotu 56,2%)

Powody do zadowolenia powinni mieć także zarządzający funduszami akcji polskich małych i średnich spółek. W ubiegłym półroczu niekwestionowanym liderem był Allianz FIO Subfundusz Alliaznz Akcji Małych i Średnich Spółek (stopa zwrotu 41,8%). Należy pamiętać, że akcje małych i średnich spółek są bardzo podatne na wszelkie zmiany w gospodarce. Bardzo szybko reagują na jej hamowanie, ale najmniejszy nawet wzrost równie szybko znajduje tam swoje odzwierciedlenie. A zatem w najbliższym okresie należy oczekiwać jeszcze wyższych stóp zwrotu.

Warto też wspomnieć o nieco bezpieczniejszej formie inwestycji, jaką jest zakup jednostek uczestnictwa funduszy mieszanych. Fundusze te cechuje niższy udział akcji w portfelu , co ogranicza ryzyko inwestycji, ale także i potencjalną stopę zwrotu. Liderem jest tutaj fundusz parasolowy ING Parasol FIO Subfundusz Selektywny Plus ze stopą zwrotu 21,2%. W czołówce tej grupy funduszy znalazły się także aż dwa tzw. aktywnej alokacji, które cechuje relatywna elastyczność w doborze strategii inwestycyjnej. Do tej pory patrzono na nie nieprzychylnie, ale wyniki ostatnich miesięcy z pewnością to zmienią.

Liczby odzwierciedlają nastroje panujące wśród inwestorów. Mimo iż w dalszym ciągu chętniej niż fundusz wybierzemy lokatę bankową, to nasze nastawienie do ryzyka stopniowo się zmienia. Obniża się awersja do ryzyka. Wzrosty na giełdzie i towarzyszący im optymizm, że najgorsze jest już za nami, znajdują odzwierciedlenie w naszych preferencjach inwestycyjnych. Z badań przeprowadzonych w połowie bieżącego roku, wynika, że najchętniej inwestujemy w lokaty bankowe i fundusze rynku pieniężnego, w dalszej kolejności w akcje , fundusze akcji oraz instrumenty zabezpieczające przed spadkami, czyli np. produkty strukturyzowane. Obligacje, fundusze surowcowe czy fundusze nieruchomości cieszą się już zdecydowanie mniejszym zainteresowaniem. Rośnie zainteresowanie inwestycjami w akcje i fundusze surowcowe, a spada popyt na instrumenty zabezpieczające przed ryzykiem oraz lokaty bankowe. Wyraźnie wskazuje to na rosnącą skłonność do ryzyka , choć portfel przysłowiowego Kowalskiego nadal ma charakter umiarkowany.

A co, jeżeli chodzi o same fundusze inwestycyjne?

Otóż tendencja, jeśli chodzi o udział w rynku poszczególnych typów funduszy jest w zasadzie od wielu lat niezmienna. Prym wiodą fundusze mieszane, ustępując nieznacznie miejsca funduszom akcji. W dalszej kolejności plasują się fundusze obligacji oraz fundusze rynku pieniężnego. Proporcji tej nie zaburzyły nawet zawirowania giełdowe. O ile jednak jeszcze przed rokiem mogliśmy zaobserwować rosnący udział w rynku bezpiecznych funduszy obligacji skorelowany ze spadkiem funduszy akcji, tak teraz obserwujemy tendencję odwrotną. Fundusze obligacji były z pewnością największymi beneficjentami ubiegłego roku. Do wzrostu ich pozycji rynkowej oprócz awersji do ryzyka przyczynił się w dużej mierze fakt przeniesienia instrumentów dłużnych o znaczącej wartości ulokowanych w ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych jednego z towarzystw ubezpieczeniowych do funduszy inwestycyjnych z tej samej grupy kapitałowej.

Dystrybutorzy funduszy starają się wykorzystać to drobne ożywienie. I tak od lipca pośrednicy, nie będący bankami ani domami maklerskimi, przed sprzedażą jednostek uczestnictwa badają poziom wiedzy klienta o inwestowaniu oraz poziom akceptowanego przez niego ryzyka. W przypadku odmowy lub niezgodności profilu inwestycyjnego z profilem funduszu, klient podpisuje oświadczenie, że składa zlecenie z własnej inicjatywy. Rozwiązanie to ma zwiększyć zaufanie potencjalnego inwestora do instytucji pośredniczącej, a pośrednio także i do inwestycji.


[*] Bardzo często w języku potocznym pojęcia: fundusz inwestycyjny i towarzystwo funduszy inwestycyjnych (TFI) używane są zamiennie. Należy jednak pamiętać, że nie są to synonimy. Fundusz inwestycyjny jest osobą prawną, której wyłącznym przedmiotem działalności jest lokowanie środków pieniężnych zebranych w drodze publicznego lub niepublicznego proponowania nabycia jednostek uczestnictwa albo certyfikatów inwestycyjnych, w określone w ustawie papiery wartościowe, instrumenty rynku pieniężnego i inne prawa majątkowe. TFI natomiast tworzy fundusz inwestycyjny ( tylko ono posiada taką kompetencję), zarządza nim i reprezentuje, jest jego organem.