Data: 10 grudnia 2007
Jako, że „Trend” zawsze stara się być profesjonalnym wydawnictwem, nawet z tytułem tego artykułu wypada pozostać w kręgu rynków finansowych. Nic prostszego. Bo jak żubr, to wiadomo, Pekao, a jak Pekao to oczywiście fuzja!
Nareszcie! Po kilku latach starań połączenie czołowych banków działających w Polsce stało się faktem. Najpierw zgoda Komisji Nadzoru Bankowego z początku października, a w ostatnich dniach rejestracja podziału BPH przez sąd dała zielone światło do działania Pekao. Ten z kolei ostro zabrał się do pracy i już na początku grudnia odszukanie oddziału Pekao było o wiele łatwiejsze. To rezultat nadania logo żubra docelowo łącznie prawie 600 dotychczasowym oddziałom BPH (razem z placówkami partnerskimi). A prawie 1500 oddziałów to oczywiście nie to samo, co dotychczasowe 782 placówki Pekao sprzed fuzji, ani nawet 1200 dotychczasowego lidera - PKO BP. Porównania na innych płaszczyznach wyglądają podobnie. To największe w historii polskiej bankowości połączenie będzie miało istotne znaczenie dla układu sił na całym rynku. I tak, poziom aktywów, wskaźnik najczęściej używany przy porównywaniu skali działalności banków, jednoznacznie potwierdza komu przypadnie teraz palma pierwszeństwa. Przy około 130 mld zł sumy bilansowej „Nowego” Pekao, 108 mld zł PKO BP zdecydowanie przestaje wyglądać imponująco. Na otarcie łez PKO BP pozostaje ciągle najliczniejsza rzesza klientów detalicznych.
„Nowe” Pekao mogło być jeszcze potężniejsze ale, o czym wiadomo od dawna, nie dane mu było inkorporować BPH w całości. Warunkiem przeprowadzenia fuzji było dokonanie podziału tego ostatniego banku i wydzielenie tzw. mini-BPH który zostanie odkupiony od Pekao za ponad 600 mln euro przez GE Money Bank. Po planowym połączeniu tych dwóch instytucji, nowopowstały bank prawdopodobnie ciągle będzie się plasował w pierwszej dziesiątce, ale dla Józefa Wancera, dotychczasowego i zapewne przyszłego prezesa BPH, z pewnością nie będzie to satysfakcjonujący wynik. Już teraz snuje on ambitne plany, zakładające doprowadzenie do połączenia z GE Money Bank w najkrótszym czasie i odtworzenie sieci oddziałów BPH z przypadających mu teraz 200 do 500. Zarząd „Nowego” Pekao nie będzie mógł zatem spać spokojnie, gdyż walka toczyć się będzie zapewne o każdy fragment rynku.
Nie sposób byłoby nie zwrócić uwagi na fakt, iż „wielka fuzja” odciśnie piętno także na polskim rynku kapitałowym. Tak jak i w przypadku sektora bankowego i tutaj następuje zmiana lidera. Mowa oczywiście o rankingu spółek o największej kapitalizacji notowanych na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Na skutek, mającej odbyć się w grudniu, emisji nowej serii akcji, opiewającej na ponad 94 mln walorów, wartość rynkowa Pekao wzrośnie do ponad 60 mld złotych, co pozwoli mu uplasować się w pierwszej trójce największych spółek na GPW. Jednak wyprzedzane przez czeski CEZ i austryjacką BACA, „Nowe” Pekao będzie największą polską firmą notowaną na GPW. Co istotne, pomimo otrzymania ponad 3 nowych akcji Pekao za jeden walor BPH, dotychczasowi akcjonariusze przejmowanego banku zachowali także swoje udziały w „rozpalcerowywanej” instytucji. BPH nie zniknęło bowiem z notowań, a 5 grudnia jego walorom przypisany został nowy kurs odniesienia adekwatny dla tej części banku, której nie przeniesiono do Pekao.
Dzięki połączeniu BPH i Pekao powstanie podmiot, którego wartość aktywów pozwoli mu uplasować się w pierwszej trójce największych banków naszego regionu. Wyprzedzając czeskie CSOB oraz Ceską Sporitelnę, będzie ustępował tylko rosyjskiemu Sperbankowi i węgierskiemu OTP. O ile ten pierwszy wydaje się być poza zasięgiem Polskiego lidera (100 mld euro aktywów) o tyle z OTP, posiadającym sumę bilansową na poziomie ok. 40 mld euro, Pekao będzie mogło śmiało konkurować. Naturalnie, jakakolwiek próba zestawienia instytucji z logo żubra z jakimkolwiek liczącym się bankiem, koncentrującym swoją działalność w Europie Zachodniej, ciągle wydaje się być mało rozsądnym pomysłem. Z aktywami na poziomie przynajmniej kilkuset miliardów euro, bankowe tuzy z tzw. starej Europy to zdecydowanie w dalszym ciągu inna liga i wymiar.Połączenie BPH i Pekao to potwierdzenie ery wielkich fuzji i przejęć na rynku bankowym, której końca nie widać. Ciągłe spekulacje na temat potencjalnych transakcji rozgrzewają także rynki kapitałowe. Każda informacja, dotycząca przesłania oferty proponującej odkupienie pakietu udziałów w większej bądź mniejszej instytucji kredytowej, natychmiast objawia się znacznym ruchem kursu jej walorów. Ruchem w różne kierunki. Fala konsolidacji nie zakończyła się także i w polskim sektorze bankowym. Może to wydać się odważnym stwierdzeniem, ale fuzja Pekao i BPH prędzej czy później prawdopodobnie nie będzie już tak historyczna. Ciągle „niezagospodarowane” pozostaje PKO BP, a pogłoski o inwestorze strategicznym to już może nie pogłoski?
Dane za 3 kwartał 2007, Opracowanie własne