Data: 20 lipca 2008
W ostatnim numerze określiliśmy plan działania, czyli własną drogę inwestowania. Jako podstawę do rozpoczęcia pomnażania pieniędzy przyjęliśmy konieczność określenia własnych oczekiwań i potrzeb, czyli celów finansowych. Kolejnym etapem było przeprowadzenie analizy posiadanych oszczędności oraz bieżących dochodów i wydatków. Później należało jeszcze tylko rozważyć ryzyko i dochodowość poszczególnych form inwestycji, a ostatni krok to optymalnie dostosować formę inwestowania do celu, który zamierzamy osiągnąć, horyzontu czasowego i akceptowanego ryzyka. Po tak przeprowadzonej analizie oraz zastosowaniu również metod, o których pisałem w numerze kwietniowym możemy już określić dokładny plan działania. Do zbudowania pozostaje jeszcze portfel inwestycyjny.
Najprostszą, lecz niestety zwykle nieskuteczną formą oceny produktu inwestycyjnego są jego historyczne wyniki. Najczęściej właśnie historyczne wyniki wpędzają inwestorów w pułapkę kupowania „na górce” i sprzedawania „w dołku”, bo jak np. nie mieć w swoim portfelu funduszu inwestycyjnego, który w ostatnim roku zyskał 100%?!
Instytucje finansowe, których główną działalnością jest zarządzanie majątkiem mają do dyspozycji często skomplikowane systemy informatyczne pomagające w tworzeniu rozwiązań produktowych dla klientów, inwestor samodzielny ma tutaj do przejścia proces trochę bardziej skomplikowany.
Pewną rewolucją w ekonomii było powstanie teorii portfelowej, której autorem jest Harry Markowitz. Teoria powstała w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Autor słusznie uważał, że przy właściwym doborze składników portfela oraz poprzez sterowanie wielkością udziałów można uzyskać portfele, które przy założonym zysku dają różne poziomy ryzyka. Celem stało się zbudowanie takiego portfela, który przy maksymalizacji zysku będzie podlegał minimalnemu ryzyku. Stworzenie takiej konstrukcji jest możliwe dzięki dywersyfikacji, polega ona na doborze zróżnicowanych składników do portfela. Dywersyfikacja rozpoczyna się już na doborze akcji kilku spółek do portfela zamiast inwestycji w jedną. Dzięki funduszom inwestycyjnym dywersyfikacja może mieć znacznie szerszy charakter. Krajowy inwestor ma do wyboru obecnie oprócz standardowych akcji krajowych spółek, obligacji, czy też bonów skarbowych dostęp do funduszy inwestujących na zagranicznych rynkach. Ciekawym rozszerzeniem portfela okazują się również surowce. Dywersyfikacja na globalnym rynku jest jeszcze ważniejsza, gdy uświadomimy sobie, że Polska giełda to zaledwie 0,05% światowej kapitalizacji. Z doborem walorów do portfela nierozerwalnie połączone jest również pojęcie korelacji. Korelacja to miara wzajemnego na siebie wpływu aktywów. Markowitz zauważył, że można znaleźć dwa walory o identycznej oczekiwanej stopie zwrotu, ale ujemnie skorelowane, co umożliwia zredukowanie ryzyka bez konieczności obniżenia stopy zwrotu.
Teorię Markowitza ilustruje rysunek przedstawiający relacje zysku i ryzyka w połączeniu akcji z indeksu WIG oraz funduszu hedgingowego.
źródło: Superfund TFI
Mając już zdywersyfikowany portfel walorami nisko skorelowanymi możemy przejść do doboru produktów. Oceniając np. fundusze inwestycyjne możemy skorzystać ze wskaźników oceny ryzyka udostępnionych w Internecie.
Ryzyko to prawdopodobieństwo (w sensie potencjału, możliwości) uzyskania sukcesu lub porażki (zysku lub straty) w wyniku podejmowania działań o charakterze inwestycyjnym. Każde inwestowanie łączy się więc z ryzykiem. Fundamentalne pytanie to: jak dobrze ocenić fundusz? Właśnie po to, aby kierować się innymi przesłankami niż tylko historyczne stopy zwrotu powstały wskaźniki oceny ryzyka. Najpopularniejsze z nich to odchylenie standardowe, wskaźnik beta, wskaźnik Sharpe’a oraz Information Ratio.
Odchylenie standardowe to obok średniej arytmetycznej najczęściej stosowane pojęcie statystyczne. Wskaźnik ten mówi, jak szeroko wartości jakiejś wielkości (wiek, inflacja, kurs akcji, stopa zwrotu itp.) są rozrzucone wokół jej wartości średniej. Inaczej mówiąc, jest to miara statystyczna odzwierciedlająca stopień rozproszenia miesięcznych stóp zwrotu wokół średniej z zadanym okresie. Im mniejsza wartość odchylenia tym obserwacje bardziej skupione wokół wartości średniej. Wysoka wartość odchylenia standardowego wyników danego funduszu oznacza silne wahania wyceny jednostek tego funduszu w stosunku do jego średniej wyceny. Najwyższymi odchyleniami standardowymi charakteryzują się fundusze akcyjne, najniższymi zaś – fundusze rynku pieniężnego.
Wskaźnik beta informuje z kolei, o ile jednostek w przybliżeniu wzrośnie/spadnie stopa zwrotu portfela, gdy stopa zwrotu rynku wzorcowego wzrośnie/spadnie o jednostkę. W praktyce im większy jest ten wskaźnik, tym ryzyko inwestowania w dany fundusz jest wyższe. Bardzo duża zaletą tego wskaźnika jest fakt, iż pozwala on szybko określić jak agresywną politykę inwestycyjną prowadzi fundusz. W przypadku bessy na rynku akcji fundusze o wysokim współczynniku beta przyniosą prawdopodobnie duże straty, a podczas hossy będą zarabiały najwięcej.
Wskaźnik Sharpe’a odzwierciedla zwrot z premii za poniesione ryzyko uzyskany na jednostkę całkowitego ryzyka. Przedstawia on stosunek osiągniętych wyników inwestycyjnych do całkowitego poziomu ryzyka. Pozwala on na równoczesną ocenę sposobu inwestowania i efektywności pracy zarządzających funduszem. W rzeczywistości najlepszy fundusz wg tego wskaźnika to taki, który osiąga duże zyski przy małych wahaniach cen. Dzięki tej konstrukcji parametr umożliwia jednoczesną maksymalizację zysku oraz minimalizację ryzyka, co można osiągnąć przez wybór funduszu o największej dodatniej wartości wskaźnika.
Ciekawym wskaźnikiem jest Information Ratio. Mierzy on uzyskaną stopę zwrotu uwzględniającą ryzyko ponad benchmark w danych okresach czasu. Przyjmuje wartości dodatnie i ujemne. Najkorzystniejsze są wysokie wartości wskaźnika, a najgorsze – wartości ujemne.
Szczegółowa analiza poszczególnych wskaźników pozwoli inwestorowi ocenić fundusz i osobę, która nim zarządza. Wskaźniki pokazują fundusze (portfele) najbardziej efektywne, tzn. takie, które przy danym poziomie ryzyka generują większe stopy zwrotu, lub poziom ponoszonego ryzyka jest uzasadniony wysokością zyskowności. W trudnych czasach warto oceniać ryzyko i bliżej przyglądać się funduszom. Nie ma sensu przecież ponosić wyższego ryzyka dla tego samego zysku, gdyż inwestor ponosiłby w praktyce nieproporcjonalnie wysokie ryzyko w stosunku do zysku.
Mając określony wcześniej plan działania oraz odpowiednio dobrane produkty do portfela pozostaje nam kontrola sytuacji, zarówno na światowych parkietach jak również na rynku produktów finansowych.