English info

Siła rafinerii

Autor: Stanisław Kozik

Data: 20 lipca 2016

Kiedy na początku 2016 roku kontrakty na teksańską „słodką” ropę zbliżały się do poziomu 30 $/bbl, na rynku koncernów paliwowych rozbrzmiał pewien dwugłos. Podczas gdy akcje wielkich koncernów takich jak BP (BP), Exxon (XOM) czy Shell (RDSA) były wyprzedawane, notowania spółek takich jak Phillips 66 (PSX), HollyFrontier (HFC) czy rodzimego PKN Orlen (PKN) miały się bardzo dobrze.

rafineria

W czasach drogiej ropy naftowej firmy upstreamowe, czyli takie, których główną działalnością jest wydobycie surowca, spoglądały na swoich odpowiedników w downstreamie z przymrużeniem oka. Przetwórstwo i sprzedaż wyrobów ropopochodnych od dawna uważane były za znacznie mniej zyskowny biznes. Teraz karta się odwraca, a uwaga inwestorów zwrócona jest ku detalistom.

Cena czyni cuda

W pamiętnym 2008, kiedy paliwo na stacjach po raz pierwszy w historii przekroczyło niewyobrażalny wtedy poziom 5 złotych za litr, każda najmniejsza podwyżka na rynkach ropy natychmiast znajdowała swoje odzwierciedlenie na stacyjnych pylonach. W ostatnim czasie kierowcy spotkali się z dokładnie odwrotną sytuacją. W zeszłym roku cena ropy brent w złotych od swojego maksimum w maju do minimum styczniu spadła dwukrotnie. Z każdym tankowaniem kierowcy czuli coraz to większą ulgę przy dystrybutorze. Tajemnicą poliszynela wśród obserwatorów rynku jest fakt, że ceny na stacjach oderwały się od cen na rynkach surowców. Jak widać z poniższego wyresu, nie wynika to wcale z osłabienia polskiej waluty. Owszem, słaby złoty niweluje część spadku cen surowca, jako że jednostką rozliczeniową jest dolar amerykański, ale wciąż w przeliczeniu cena ropy brent spadła w 2015 prawie o połowę.

Chemicy lubią spadki…

Rafinerie zawsze wiernie odwzorowują wzrost cen. Kiedy tylko dostarczany surowiec drożeje, natychmiast odczuwają to klienci. Dzieje się tak szczególnie na polskim rynku, gdzie płocki gigant ma bardzo silną pozycję  rynkową. Gdy na rynku zapanowują spadki, nadgorliwość się kończy (zobacz wykres). Każdy jeden procent obniżek cen spotowych w ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) przekłada się na wyższą marżę rafineryjną. Dla Orlenu efekt ten dodatkowo potęguje dyferencjał. Ropa dostarczana do płockiej rafinerii pochodzi głównie ze złóż Syberii. Pompowana rurociągiem „Przyjaźń” ropa jest cięższa i kwaśniejsza od amerykańskiej WTI czy BRENT wydobywanej z Morza Północnego. Przetwarzanie tej odmiany węglowodoru nie stanowi dla płockiej firmy problemu, jako że rafineria była budowana z myślą o odbiorze surowca ze wschodu. Z drugiej jednak strony daje wiele możliwości, gdyż cena ropy Urals jest niższa w stosunku do europejskiej odpowiedniczki. Różnica w cenach baryłek odmiany Urals i odmiany Brent to właśnie dyferencjał, który bezpośrednio przekłada się na marżę osiąganą na finalnych wyrobach, takich jak benzyna, olej napędowy, LPG, ale także asfalt, paliwo lotnicze, czy mazut. 

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 2/2016 magazynu TREND, które można bezpłatnie pobrać TUTAJ.