English info

Co dalej z dolarem?

Autor: Piotr Górnicki

Data: 10 grudnia 2007

Po ostatnich zawirowaniach związanych z rynkiem kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych największe amerykańskie banki odnotowały wielomiliardowe straty, a sentyment do dolara mocno osłabł. Ponadto, od dłuższego czasu nadchodzą sygnały zza oceanu, że amerykańska gospodarka zaczyna zwalniać – dane na temat liczby nowych bezrobotnych, liczby nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym oraz informacje mówiące o popycie konsumpcyjnym w ostatnim czasie nie zachwycały.

Władze monetarne w Stanach, reagując na wspomniane powyżej wydarzenia, zdecydowały się we wrześniu bieżącego roku na pierwszą od 2003 r. obniżkę stóp procentowych. Proces zacieśniania polityki monetarnej można uznać więc za skończony. Przypomnijmy, że FED, walcząc z rosnącą inflacją, od 2004 roku regularnie podnosił stopy procentowe z poziomu 1% do 5.25%. Obecnie stopa rezerwy federalnej wynosi 4,5%, jednak szansę na obniżkę stóp na grudniowym posiedzeniu o kolejne 25 pkt. Bazowych serwis ekonomiczny Bloomberg ocenia bardzo wysoko! Analitycy nawet zaczęli się zastanawiać, nie czy obniżka będzie w ogóle miała miejsce, tylko jak duży będzie spadek. I tak obniżki o 25 pkt. bazowych spodziewa się 94% ankietowanych ekspertów według Bloomberga, natomiast o 50 pkt. bazowych tylko 6%. Ale sam fakt, że rynek bierze pod uwagę takie działania FED’u dokładnie wskazuje kierunek najbliższych ruchów stóp procentowych w Stanach. Natomiast w Eurolandzie sytuacja jest odwrotna. Mimo, że kryzys finansowy nie ominął również Europy, na obniżki stóp procentowych się nie zanosi. Mało tego, Europejski Bank Centralny (EBC) jest w trakcie cyklu podwyżek kosztu pieniądza, które jednak na razie zostały odłożone w czasie ze względu na wspomniane zawirowania na rynkach finansowych. Wszystko to sprawia, że waluta amerykańska notuje najniższe poziomy od wielu lat. Jakie mogą być implikacje takiego stanu rzeczy? Czy możliwa jest interwencja banków centralnych w celu obrony wartości dolara? I może najważniejsza kwestia: co stanie się z dolarem i amerykańską gospodarką, kiedy Chiny zdecydują się na dywersyfikacje swojego portfela rezerw walutowych, które szacowane są obecnie na 1,4 biliona dolarów?

Kurs EUR/USD za ostatni rok. Zródło stooq.com

Słaby dolar – błogosławieństwo czy przekleństwo

Zastanówmy się teraz komu tak naprawdę słaby dolar może służyć? Henry Paulsen, amerykański sekretarz skarbu twierdzi, że „silny dolar jest w interesie naszego państwa”. Czyżby? Wydawać by się mogło, że dopóki nie dojdzie do jego załamania, słabnący dolar może okazać się błogosławieństwem dla gospodarki Stanów Zjednoczonych. Dzięki temu amerykański eksport staje się dużo bardziej konkurencyjny, co w dzisiejszych czasach, gdy maleją wydatki konsumpcyjne w Stanach, może podratować zyski wielu ogromnych amerykańskich koncernów. Jednak związane to jest jednocześnie ze spadkiem konkurencyjności firm spoza USA. Staną one przed dylematem, czy zwiększać jednostkową cenę produktów, czy zaakceptować straty związane z niekorzystnym kursem walutowym. W kwestii tej wypowiedział się już nawet prezydent Francji Nicolas Sarkozy, który stwierdził, że "Dolar nie może pozostawać problemem 'kogoś trzeciego’. Jeśli nie będziemy ostrożni, zamieszanie na rynkach pieniężnych może przekształcić się w 'wojnę gospodarczą', której wszyscy będziemy ofiarami" i jednocześnie zaapelował o wzmocnienie dolara.

Interwencja...?

Jednak czy interwencja na rynku walutowym w celu stabilizacji dolara jest możliwa? Z jednej strony wielu ekonomistów twierdzi, że interwencja na tak płynnym i głębokim rynku jest nieefektywna, w szczególności jeśli chodzi o dolara. Z drugiej strony niektórzy analitycy przewidują taką zorganizowaną akcję Rezerwy Federalnej, Europejskiego Banku Centralnego i Banku Japonii gdy kurs przekroczy psychologiczną barierę 1,5 EUR/USD. Jak na razie najwyższy odnotowany poziom to 1,4966, więc już bardzo blisko wspomnianego kursu. Jednak i to mogłoby być za mało, jeśli do akcji wkroczyłyby Chiny z chęcią sprzedaży części swoich ogromnych rezerw walutowych szacowanych na 1,4 biliona dolarów. Zresztą członkowie FEDu rzadko wypowiadają się na temat słabości dolara, zostawiając tą kwestię, zgodnie z tradycją Departamentowi Skarbu USA, a według ekonomisty Kennetha Regoffa z Harvardu „obecny wpływ Skarbu na dolara jest minimalny”. Pomóc dolarowi może Rezerwa Federalna podnosząc stopy, bądź poprzez zasygnalizowanie, że nie jest przewidywana dalsza seria obniżek, pomimo zwalniającej gospodarki.

Chiny - realne zagrożenie

Jakie wobec tego mogą być implikacje chęci dywersyfikacji portfela rezerw przez chińskie władz monetarne? Najpierw należałoby się zastanowić dlaczego Chiny mogą rozważać dywersyfikację rezerw. Po pierwsze, dolar jest rekordowo słaby, co oznacza wymierne straty z utrzymywania tej pozycji. Po drugie, w Stanach rozpoczęły się obniżki stóp procentowych i nic nie wskazuje na to, by szybko się zakończyły. Wreszcie po trzecie, Chiny dysponują ogromną nadwyżką nad wymagany poziom rezerw co oznacza, że nadwyżki te mogłyby zostać zainwestowane w aktywa o nieco wyższym ryzyku, lecz także o większej stopie zwrotu. Więc co dla Stanów Zjednoczonych może oznaczać takie posunięcie? Poprzez sprzedaż sporej części aktywów denominowanych w dolarach waluta amerykańska stałaby się jeszcze słabsza. Na ostatnie wypowiedzi chińskich oficjeli, którzy wspomnieli o potrzebie posiadanie silnych walut w swoim portfelu, inwestorzy zareagowali masową wyprzedażą dolarów, więc można się domyślać, jaki scenariusz byłby najbardziej prawdopodobny, gdyby Chiny rzeczywiście wycofywały się z rynku amerykańskiego. Koszty importu znacznie by wzrosły, co doprowadziłoby do wzrostu presji inflacyjnej i w następstwie do wzrostu stóp procentowych, co w obecnych czasach mogłoby spowodować recesję. Odwrót od amerykańskich papierów dłużnych spowoduje wzrost ich rentowności, czyli wzrost kosztu długu. Ponadto USA ma deficyt obrotów bieżących około 6% PKB, który jest możliwy do sfinansowania ponieważ jest nadwyżka na rachunku kapitałowym. Silny spadek "importu" kapitału przez USA musiałby spowodować gwałtowny spadek importu towarów.

Co dalej?

Chiny poprzez swoje zasoby walutowe stały się potężnym graczem na rynkach finansowych, z którym trzeba się liczyć. Według Wiceprezesa NBP, Krzysztofa Rybińskiego, Chiny nie przestaną nagle kupować amerykańskich obligacji gdyż same straciłyby na tym zbyt dużo. Ale w perspektywie kolejnych 10 lat z pewnością dojdzie do znaczącej dywersyfikacji walutowej i udział dolara w światowych rezerwach spadnie. Może się też okazać, że dolar przestanie być uważany za główną walutę światową na rzecz euro.