English info

Ekofilantropia - nowa moda wśród milionerów

Autor: Iwona Barszcz

Data: 19 kwietnia 2008

Współczesna ekofilantropia dzięki zainteresowaniu coraz większej liczby biznesmenów staje się istotnym sposobem ochrony środowiska. Niestety, nie wszędzie jest ona możliwa. W ten sposób chroni się głównie wielkie obszary dziewiczej przyrody w krajach, których rządy nie są w stanie same skutecznie zająć się polityką ekologiczną.

By ocalić cząstkę raju…

Wśród najbogatszych ludzi świata pojawił się ostatnio nowy, zaskakujący trend. Milionerzy kupują całe ekosystemy tylko po to, żeby je chronić przed wpływem cywilizacji. Nie czekają na działania poszczególnych rządów ani na globalne porozumienie. Po prostu biorą sprawy w swoje ręce i za pomocą milionowych majątków wykupują setki tysięcy hektarów dzikich terenów, mówiąc, że ich celem jest jedynie chęć zachowania tych ziem dla przyszłych pokoleń. Wśród tych osób są znane osobistości za świata biznesu, takie jak George Soros, Ted Turner czy Sebastian Piñera. Ich działania można określić mianem ekofilantropii.

Korzenie ekofilantropii

Idea ekofilantropii nie jest całkowicie nowa. Jej początków można dopatrywać się w działalności Johna Rockefellera Juniora, który przyczynił się do założenia Parku Narodowego Great Smoky Mountains w USA, przekazując 5 milionów dolarów na ten cel. Również chilijski Park Narodowy Torres del Paine – utworzony w 1929 r. - powstał dzięki pomocy włoskiego właściciela ziemskiego. I to właśnie Ameryka Południowa stała się najpopularniejszym miejscem inwestycji w ochronę przyrody. W ciągu ostatnich 15 lat zagraniczni ekofilantropi kupili w Argentynie i Chile 1,8 milionów hektarów ziemi (odpowiada to powierzchni województwa podkarpackiego). Sztandarowym przykładem ekofilantropa jest były amerykański biznesmen Douglas Tompkins.

Ekofilantrop z przekonania

Douglas Tompkins dorobił się swojego majątku współtworząc firmy odzieżowe The North Face oraz Esprit. Z pierwszą firmą rozstał się w połowie lat 60-tych, a drugą sprzedał w 1990 roku za 150 milionów dolarów. Wówczas postanowił -jak sam powtarza- oddać naturze to, co jej zabrał, produkując nikomu niepotrzebne dobra konsumpcyjne. W ciągu 15 lat Tompkins stworzył lub przyczynił się do powstania 12 rezerwatów przyrody na terenie całej Patagonii (kraina geograficzna w południowej części Ameryki Południowej). Obecnie posiada on około 800 000 hektarów, co sprawia, że jest jednym z czołowych prywatnych właścicieli ziemskich na świecie. Jego pierwszym projektem był Pumalin Park w Chile, w którym przez lata przywracał pierwotną bioróżnorodność, po czym przekazał go władzom Chile. Nie chcąc jednak, żeby park był obciążeniem dla podatników, Tompkins wciąż płaci za jego utrzymanie. W roku 2005 dochody parku wyniosły 100 000 dolarów, wydatki zaś 800 000.

Kłopoty w raju

Działalność Tompkinsa i innych ekofilantropów budzi liczne kontrowersje, od poważnych po całkowicie śmieszne. Tompkinsa oskarżano m. in. o chęć przejęcia kontroli nad trzecim co do wielkości rezerwuarem wody pitnej na świecie oraz o szpiegostwo na rzecz rządu amerykańskiego. Z bardziej niedorzecznych zarzutów można wymienić te o chęci zastąpienia bydła argentyńskiego amerykańskimi bykami czy stworzenia enklawy syjonistycznej, chociaż ani Tompkins, ani jego żona nie są Żydami. Na szczęście żadne z tych obaw nie znalazły do tej pory solidnego uzasadnienia.

Inne przykłady

W ślad za Tompkinsem poszli inni milionerzy i miliarderzy. Biznesmen i niedoszły prezydent Chile, Sebastian Piñera, kupił 110 000 hektarów90 000 hektarów, przyczyniając się do powstania Parku Narodowego Corcovado. na wyspie Chiloe u wybrzeży Chile i stworzył tam Park Tantauco i teren ekoturystyki. Peter Buckley, były dyrektor Esprit, przekazał rządowi Chile.

Nawet z pozoru zimna instytucja, jak bank, okazała się wrażliwa na problemy środowiska naturalnego. Goldman Sachs prowadzi politykę ochrony środowiska na szeroką skalę. Jednym z jej przejawów jest współpraca z organizacją Wildlife Conservation Society i ochrona prawie 300 000 hektarów dzikich terenów w Ameryce Południowej. Wszystko zaczęło się w roku 2002, kiedy bank przejął 275 000 hektarów na Ziemi Ognistej w Chile, będących zabezpieczeniem pożyczki. Na początku bankowcy nie mieli pojęcia, co zrobić z taką ilością ziemi na najbardziej wysuniętym na południe skrawku Ameryki Południowej. Gdy okazało się, że są to tereny unikalne pod względem ekologicznym, postanowili podjąć działania, które pozwolą zachować naturalne środowisko dla przyszłych pokoleń. Jest to pierwsza publiczno-prywatna współpraca w celu ratowania przyrody na taką skalę.

Kolejnym przykładem ekofilantropii, ale w trochę innym wydaniu, jest działalność szwajcarskiego miliardera Hansjörga Wyssa. Stworzył on fundację, która w skuteczny sposób pozbywa się przedsiębiorstw naftowych i gazowych z amerykańskiego stanu Montana. Po prostu wykupuje ich prawa do wydobycia surowców mineralnych, zmuszając je w ten sposób do opuszczenia terenu. Fundacja Wyssa działa jak sprawne przedsiębiorstwo. Dzięki znajomości zasad, jakie rządzą amerykańskim biznesem zdołała wypracować nadwyżkę finansową w wysokości 5 milionów dolarów i zgromadzić inwestycje w akcjach i funduszach.


Współczesna ekofilantropia dzięki zainteresowaniu coraz większej liczby biznesmenów staje się istotnym sposobem ochrony środowiska. Niestety, nie wszędzie jest ona możliwa. W ten sposób chroni się głównie wielkie obszary dziewiczej przyrody w krajach, których rządy nie są w stanie same skutecznie zająć się polityką ekologiczną. Pomimo pierwszych negatywnych odczuć wobec obcokrajowców- ekofilantropów, po jakimś czasie ich działalności miejscowa ludność zawsze przyznaje, że sama nie potrafiłaby zadbać o przyrodę lepiej. Poprzez wykupywanie ekosystemów nie można uratować całej planety, ale jej część na pewno, dlatego tak istotne jest, aby ekofilantropia nie okazała się jedynie przejściową modą i pustą rozrywką dla milionerów.