English info

Bitcoin - (nie)zapomniana waluta

Autor: Marta Czekaj

Data: 11 czerwca 2015

Pierwsza fascynacja minęła, lecz cyberwaluty niekoniecznie odeszły w zapomnienie. Mające za sobą krótką i burzliwą historię alternatywne środki płatnicze oparte na kryptografii ostatnio znowu dają o sobie przypomnieć. Czy jednak na tyle, by mimo ekstremalnie wysokiego ryzyka rosnąć w siłę?

bitcoin2

Pieniądz jak nie-pieniądz

Jeśli w siłę, to na pewno nie w siłę nabywczą. Wirtualna waluta (tzw. cyberwaluta, bitmoneta; najbardziej znanym przykładem jest Bitcoin, BTC) wyrażana jest jako kształtowana jedynie przez podaż i popyt chwilowa wartość wobec kursu do tradycyjnych walut, w czym można doszukać się analogii do aktywów w obrocie giełdowym. Choć cyberwaluta spełnia rolę środka płatniczego wyrażającego wartość innych towarów, to trudno odnieść ją do klasycznej postaci miernika wartości – pieniądza fiducjarnego. Tradycyjne waluty, również nieposiadające wartości samoistnej, stanowią wypadkową poziomu kreacji pieniądza, sytuacji gospodarczej państwa i operacji otwartego rynku. W istocie są miarą zaufania do państwa emitującego daną walutę (fides – łac. wiara). Poprzez dodruk czy zmiany stóp procentowych emitent jest w stanie wygenerować dowolną ilość pieniądza fiducjarnego, zmieniając tym samym jego wartość. Tu pojawia się zasadnicza różnica bitcoinów – brak emitenta, który został zastąpiony przez algorytm matematyczny. Co więcej, ich maksymalna podaż została ściśle określona, tj. na 21 mln bitmonet. Stąd cyberwaluty kreowane wyłącznie przez wolny rynek są odporne na inflację (wzrost cen, spadek siły nabywczej) i niezależne od rządów czy banków.

Koparką na giełdę

Technicznie cyberwaluta to ciąg znaków generowany co dziesięć minut na jednym z milionów komputerów podłączonych do sieci peer-to-peer[1]. Cybermonety wytwarzane są na serwerach-koparkach podłączonych do sieci, na zasadzie rachunku prawdopodobieństwa. Im większa moc obliczeniowa koparki, tym większa szansa, że algorytm wybierze tą a nie inną, a jej właściciel zarobi monety. Zadaniem sieci jest przetwarzanie transakcji, które są autoryzowane przez użytkowników (górników) przy wykorzystaniu dużej mocy obliczeniowej. Wyposażone w unikalne numery seryjne bitcoiny przesyłane są bezpośrednio pomiędzy użytkownikami przeprowadzającymi transakcje i przechowywane w rozproszonej bazie danych - na dyskach komputerów, smartfonach, czy w internetowych portfelach. Żeby przyjąć płatność, wystarczy podać adres bitcoin (przypominający adres fizyczny lub email). Wszystkie monety znajdą się w obiegu do 2140 roku, a samo zwiększanie bazy monetarnej, jak i produkcji monet, następuje w tempie narzuconym przez algorytm. Wartość bitmonet zależy od jego popularności, użyteczności, trudności wydobycia. Im większa jest społeczność bitcoinowa (więcej koparek, górników) i im więcej ludzi ich używa, tym większa jego wartość. W ciągu 5 lat liczba użytkowników wzrosła do kilku milionów, a dziennie wykonywane są tysiące transakcji.

Biorąc pod uwagę ceny koparek (dostępne już od paruset dolarów) przy wartości bitcoina (obecnie ok. 230 dol.) i wzrostowym trendzie przeprowadzanych transakcji, wydawałoby się, że bycie górnikiem i „mining” (z ang. kopanie monet) na własną rękę jest bardzo opłacalne. W praktyce sytuacja jest zupełnie inna. Koparki muszą posiadać coraz większą obliczeniową (tańszy sprzęt o małej mocy przy obecnej ilości użytkowników nie ma sensu), a praca tych ogromnych urządzeń (serwerowni) wiąże się z coraz większym zużyciem prądu (wydobywanie odbywa się bez przerwy) - profesjonalny sprzęt, jak i sam proces wydobywczy, staje się ekstremalnie drogi. Jeśli ceny koparek obecnych na ryku mocno nie spadną lub nie zostaną wypuszczone na rynek urządzenia o lepszej wydajności w procesie technologicznym, a kurs nie wzrośnie radykalnie, to prawdopodobnie indywidualne kopanie będzie jedynie zajęciem hobbystycznym (przy tym nieopłacalnym). Dlatego też użytkownicy zaczęli się zrzeszać i zawiązywać bitcoinowe kopalnie. Górnicy przekazują moce obliczeniowe swoich koparek, a później dzielą się zyskiem.

 

Cały tekst jest dostępny do przeczytania w magazynie TREND w wersji PDF, który można pobrać bezpłatnie TUTAJ.


[1] Sieci działające jako zorganizowane kolektywy, tak aby każdy indywidualny użytkownik miał możliwość bezpośredniej interakcji z innymi użytkownikami.