English info

Fundusze absolute return – no risk no fun

Autor: Artur Szczepkowski

Data: 18 czerwca 2012

Investor FIZ, fundusz, który na początku istnienia zarabiał dla inwestorów nawet po kilkadziesiąt procent miesięcznie, poinformował właśnie, że w maju wartość certyfikatu spadła o 24,86%. Utwierdza to tylko w przekonaniu, że fundusze typu absolute return mogą dużo zarabiać, ale jedynie krótkoterminowo. W długim okresie szczęście weryfikowane jest przez rynek - konsekwencje tego mogą być bolesne.

koci

Polityka inwestycyjna funduszy typu absolute return zakłada osiąganie dodatnich stóp zwrotu w każdych warunkach rynkowych, tzn. zarówno podczas hossy, jak i w okresie bessy na rynkach. W teorii jest to możliwe dzięki praktycznie nieograniczonym możliwościom lokowania środków w różne klasy aktywów. Prócz akcji i obligacji mogą to być waluty, towary, nieruchomości, a nawet instrumenty pochodne. Zarządzający zaś nie muszą zajmować jedynie długich pozycji. Jeśli oczekują spadków na rynku, mogą „grać na krótko”. I ta „gra” jest tu kluczowa, gdyż inwestycje tego typu funduszy ocierają się nierzadko o spekulacje. Co ważne, fundusze typu absolute return podlegają nadzorowi, funkcjonują zatem w zgodzie z normami bezpieczeństwa przewidzianymi przez ustawodawcę. Nie oznacza to jednak, że jakiekolwiek zyski są gwarantowane inwestorom.

Fundusze inwestcyjne absolutnej stopy zwrotu polecane są inwestorom oczekującym ponadprzeciętnych stóp zwrotu, niezależnie od sytuacji rynkowej. Jednocześnie zapewniają dywersyfikację portfela dzięki możliwości inwestowania w praktycznie nieograniczone klasy aktywów. Minusów jednak nie brakuje. Inwestorzy powinni liczyć się z dużą zmiennością wartości certyfikatów (jednostek uczestnictwa), szczególnie w okresach niepewności na rynkach finansowych, kiedy to zajęte pozycje na instrumentach pochodnych mogą generować zarówno wysokie zyski, jak i wysokie straty. Niekiedy utrudnione jest także bieżące kontrolowanie i szybkie upłynnienie tego typu inwestycji, z uwagi na rzadkie wyceny aktywów. Warto także pamiętać, że horyzont inwestycyjny dla tego typu funduszy powinien być wieloletni.

Investor FIZ przegrał z rynkiem

Investor FIZ w maju stracił prawie 25%, ale jego złe wyniki nie są jednorazowe. W ciągu ostatnich niespełna 2 lat wartość certyfikatów spadła z 2 587 zł do 1 121 zł, czyli do poziomu z początku 2006 roku. Inwestorzy nie mają powodów do zadowolenia. Ich zdenerwowanie widać na forach internetowych, gdzie można nawet znaleźć nawoływania do złożenia pozwu zbiorowego przeciw TFI. Tyle, że najpewniej nic to nie da, inwestowanie bowiem wiąże się z ryzykiem. Osoby kupujące certyfikaty Investor FIZ doskonale o tym wiedziały. Nikt także nie gwarantował regularnych kilkudziesięcioprocentowych zysków (takie zarządzający wypracowywali jedynie na początku istnienia funduszu).

Od funduszy absolutnej stopy zwrotu inwestorzy wymagają wysokich stóp zwrotu w każdych warunkach rynkowych. Jednocześnie nie godzą się na jakiekolwiek straty, szczególnie w okresie bessy. Zarządzający takimi funduszami są zatem z góry stawiani na przegranej pozycji. Wymaga się bowiem od nich, aby doskonale przewidywali rynek i zawsze mieli zajęte dobre pozycje. Niestety nie jest to wykonalne. Zdecydowanie prostsze byłoby uzyskiwanie wysokich dochodów w okresie wzrostów na rynkach i minimalizowanie strat w okresie spadków. Problem w tym, że w krótkim okresie czasu zawsze znajdzie się fundusz, który dużo zarabia bez względu na sytuację rynkową. I z tym funduszem porównywana będzie reszta rynku, co skłania do podejmowania większego ryzyka. W długim okresie podejmowanie zbyt dużego ryzyka się zaś nie sprawdza, co potwierdziły wyniki nie tylko Investor FIZ. Tyle, że trudno to wytłumaczyć inwestorom oczekującym regularnych ponadprzeciętnych stóp zwrotu.

Jak Zarząd Investors TFI tłumaczy słabe wyniki? Głównie niekorzystnymi wydarzeniami na światowych rynkach finansowych. Niewypłacalność Grecji, problemy Hiszpanii, Portugalii i Włoch, przeceny na giełdach. Nie trzeba specjalnie znać się na gospodarce, by o tym wiedzieć. Praktycznie nie ma dnia, by o tym nie móc przeczytać w dowolnym dzienniku. A jednak zarządzający funduszem tego nie zauważyli. A jeśli nawet, to nie docenili ryzyka i postawili bardzo dużo na to, że wydarzenia potoczą się zupełnie inaczej. Tyle, że nie jest to już zarządzanie ryzykiem, a spekulacja. Aktualnie Zarząd zapewnia o całkowitej przebudowie portfela, niemniej raz utracone zaufanie inwestorów trudno będzie odzyskać.

Z rynkiem przegrali także inni

Investor FIZ nie jest jedynym funduszem, który przegrał z rynkiem. Podobne problemy miały fundusze zarządzane przez Superfund TFI i TFI Opera. Pierwszy z nich miał poważne problemy w latach 2009 i 2011, kiedy to wyceny spadały po kilkadziesiąt procent rocznie. TFI Opera zaś nie sprostała oczekiwaniom w 2008 roku, kiedy wartość funduszu Opera FIZ zmalała o ponad połowę. Co ciekawe, w sprawie wyników Opery głos zabrał Prezes Maciej Kwiatkowski. Wysłał on listy do klientów, w których przeprosił i nazwał swój zespół baranami. Mało kto jednak pamięta, że niedługo po wysłaniu listu Opera przeprowadziła dosyć odważną kampanię marketingową. List, choć niewątpliwie odważny, niekoniecznie był zatem szczery.

Tegoroczne wyniki Investor FIZ, a także analogiczne przypadki w innych TFI, uczą, że nie ma łatwego zysku bez ryzyka. Choć zawsze znajdą się „naiwni” inwestorzy, to z czasem będzie ich coraz mniej. Tego typu przypadki uświadamiają bowiem o zagrożeniach. Także dla zarządzających są to dobre lekcje. Warto, by prócz myślenia o maksymalizacji zysków, pomyśleli o ograniczaniu ryzyka. Szczególnie w czasach dużej niepewności i zmienności na rynkach.