English info

Królewski Wawel

Autor: Aleksandra Panek, Agnieszka Żmigrodzka

Data: 25 listopada 2011

Dla większości z nas pierwszym skojarzeniem ze słowem Wawel jest Zamek Królewski w Krakowie – i właśnie od tego jednego z najcenniejszych zabytków Polski wzięła swoją nazwę krakowska firma, produkująca wyśmienitą czekoladę.

Dawno temu na Wawelu

Wawel SA jest jedną z najstarszych spółek notowanych obecnie na GPW. W 1898 roku świeżo upieczony czeladnik, Adam Piasecki, założył w Krakowie firmę cukierniczą. Pod nazwą A. Piasecki firma rozwijała się aż do 1951r., kiedy została połączona z dwoma innymi krakowskimi zakładami cukierniczymi i otrzymała nową nazwę: Zakłady Przemysłu Cukierniczego Wawel. Decyzja o prywatyzacji zakładów nastąpiła w 1992 roku, a 5 lat później – w 1997 roku - spółka Wawel SA zadebiutowała na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych.

Podwawelski biznes

Wawel od lat produkuje czekolady i cukierki, które wszyscy znamy i lubimy. Sztandarowym produktem firmy są przede wszystkim cukierki czekoladowe malaga, tiki-taki i kasztanki oraz karmelki kukułki i raczki (nadal produkowane ręcznie). Ponad 50% produkcji Wawelu trafia prosto na półki hipermarketów i dyskontów w Polsce, kolejne 35% sprzedaży to sprzedaż hurtowa, a zaledwie 2% produkcji sprzedawane jest detalicznie w sklepach firmowych Wawelu (na przykład w otwartym przez założyciela firmy – Adama Piaseckiego - w 1904 roku sklepie na Rynku Głównym w Krakowie). Biorąc pod uwagę fakt, że ponad 75% przychodów ze sprzedaży spółki stanowi sprzedaż wyrobów czekoladowych, do głównych elementów mogących negatywnie wpłynąć na wyniki spółki należą: wzrost cen ziarna kakaowego oraz niekorzystne zmiany kursów walutowych, zwiększające cenę importowanego surowca. Wydatki z tytułu importu surowca w pewnej części zabezpieczone są wpływami z eksportu produktów, jednak spółka mimo wszystko narażona jest na ryzyko walutowe.

Finanse na Wawelu

Spółka konsekwentnie zwiększa swoje przychody oraz zyski – w 2010 roku Wawel zanotował ponad 47 mln PLN zysku netto przy 377,6 mln PLN przychodów netto ze sprzedaży. Zwiększanie przychodów i zysków w dużej mierze udaje się dzięki intensywnemu marketingowi, na który Wawel przeznacza około 50 mln PLN rocznie. Wypracowany w 2010 roku zysk został w części przeznaczony na wypłatę dywidendy  (10 PLN na akcję, co w sumie dało niemalże 15 mln PLN), dzięki czemu Wawel znajduje się wśród spółek indeksu WIGdiv. Reszta zysku jest akumulowana w spółce lub przeznaczana na kolejne inwestycje – Wawel ukończył w 2007 roku budowę nowego zakładu produkcyjnego w Dobczycach (krakowska SSE) na gruncie o powierzchni 6 ha praktycznie bez udziału zewnętrznego finansowania. W tym miejscu warto wspomnieć o rachunku przepływów pieniężnych spółki, w którym można zaobserwować rzadką sytuację – spółka finansuje całość swojej działalności inwestycyjnej ze środków wygenerowanych poprzez działalność operacyjną, natomiast pozostałe środki (działalność finansowa) przeznaczane są na wypłatę dywidendy. Obecnie spółka planuje  rozbudowę zakładu w Dobczycach, która również będzie finansowana ze środków własnych. Finansowanie inwestycji z zysku wypracowanego przez spółkę z jednej strony cieszy (działalność firmy jest tak rentowna, że spółka nie ma problemu z finansowaniem inwestycji ze swoich własnych środków), z drugiej może martwić (czy zarząd nie wie, że kapitał własny to najdroższe źródło finansowania?). Nie da się jednak zaprzeczyć, że struktura bilansu i wszystkie wskaźniki na koniec 2010 roku robią wrażenie na potencjalnych inwestorach: rentowność operacyjna 15%, ROE 21,6%, ROA 16%, wypłacalność 75% - każdy z nich jest wyższy niż w roku poprzednim. Wskaźnik cena/zysk jest także na przyzwoitym poziomie 13,2, choć akcje Wawelu można uznać za drogie – jedna akcja spółki kosztuje 491 PLN.

Władcy na Wawelu

Spółką kieruje prezes Dariusz Orłowski, z wykształcenia finansista, który od 1999 roku jest członkiem zarządu spółki Wawel (na początku jako dyrektor ds. finansowych), a od 2001 roku pełni funkcję prezesa. Drugą ważną osobą w spółce jest przewodniczący Rady Nadzorczej  - Hermann Opferkuch, który pośrednio – poprzez fundusz Hosta International AG z siedzibą w Szwajcarii - posiada 52,13% ogólnej liczby akcji spółki. Pan Opferkuch zdobył solidne wykształcenie i doświadczenie w dziedzinie finansów i cukiernictwa, zarządza grupą spółek zajmującą się produkcją i sprzedażą wyrobów cukierniczych.

Wysoka cena akcji oraz niski potencjał dalszego dynamicznego wzrostu dla wielu mogą być wystarczającym powodem do wstrzymania się z zainwestowaniem swoich pieniędzy w Wawel. Z drugiej strony, ugruntowana pozycja na rynku, bardzo dobre wskaźniki oraz coroczna wypłata dywidendy są poważnymi argumentami „za” dla inwestorów ostrożnie lokujących swoje środki w tak niespokojnych czasach - ich krakowska firma na pewno nie zawiedzie.