English info

NewConnect - światełko w tunelu

Autor: Marta Włodarz

Data: 10 grudnia 2007

Rozmawiamy z Anną Chmurzyńską - członkiem zarządu Capital One Advisers - o perspektywach rozwoju platformy dla inwestorów, szansach i zagrożeniach, jakie stoją przed tą nową inicjatywą na GPW.

Jak ocenia Pani perspektywy rozwoju rynku New Connect? Czy jest szansa że powtórzy on sukces rynku AIM w Londynie?

Uważam powstanie takiego rynku jak New Connect za pozytywne zjawisko. Wypełni on niszę rynkową. Myślę, że wszyscy długo czekaliśmy na takie narzędzie, które pozwalałoby zadebiutować spółkom średniej wielkości, mającym kapitał kilku milionów złotych. Nie było dotychczas innych źródeł, które takie finansowanie mogły zapewnić, oprócz banków, które z kolei wymagają sporych zabezpieczeń. Ważne jest teraz, by dbać o jakość spółek debiutujących na nowym rynku i uczyć inwestorów umiejętnego dokonywania ich oceny. Należy również zwrócić uwagę na inwestorów, których podejście jest średnio albo długoterminowe. Wtedy bowiem nie zniechęcą się tym, że zwroty z inwestycji trzymiesięcznych nie są zadowalające. Poza tym w Polsce mają zostać wprowadzone limity dotyczące spółek wchodzących na rynek regulowany, dotyczące wielkości czy kapitalizacji. Wówczas te mniejsze spółki automatycznie będą kierowane na New Connect. Wtedy inwestorzy instytucjonalni zaczną inwestować na tym rynku, bo zapełni się on spółkami perspektywicznymi i z dużym potencjałem wzrostu, które bez rynku New Connect nigdy nie miałyby szans zaistnieć na rynku podstawowym.

Co w takim razie z płynnością? Wielu inwestujących na rynku New Connect martwi się tym, że nie ma komu sprzedać swoich udziałów?

W najbliższym czasie na skutek recesji nie powinniśmy spodziewać się, że ta płynność się poprawi. Nie mamy teraz najlepszego okresu na rynkach kapitałowych. Po drugie, obecna słaba płynność bierze się stąd, że nienajlepsze spółki weszły na rynek. Podmioty, które obecnie mamy na New Connect, może i są zgodne ze strategią rozwoju tej platformy – zadebiutowały start-upy, spółki technologiczne, jednak duża ich część wchodziła z niejasno określonymi pomysłami na przyszłość i z bardzo wysoką wyceną. Ktoś, kto dłużej się zastanowił, bał się zainwestować ze względu na duże ryzyko. Brakuje również informacji o tych spółkach, follow-up analitycznego, wiedzy o tym, co w tych spółkach się dzieje.

Jak można rozwiązać ten problem?

Uważam, że to jest ambitne zadanie dla giełdy oraz dla Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych Powinno ono zapewnić zaplecze informacyjno-analityczne. Płynność wymaga dużych środków, dlatego trzeba zadbać o to, by na giełdzie ważną rolę zaczęli odgrywać inwestorzy instytucjonalni. Być może nastąpi to dopiero wtedy, gdy na New Connect zadebiutują trochę większe spółki. Stopniowo możemy obserwować już ten trend. Np. większe spółki ukraińskie będą wchodzić na New Connect. Tylko proces ten musi się jeszcze rozwinąć, musi zyskać więcej emitentów. Na razie spółek jest za mało, by móc wystawiać obiektywną ocenę zdolności tego rynku do generowania zysków, czy zapewniania odpowiedniej płynności.

Czy możemy spodziewać się, że spółki zagraniczne z innych krajów również będą debiutowały na rynku New Connect?

Taki jest cel. Giełda od początku zakładała, przyciąganie spółek z całego regionu. Mamy tu aprobatę Roberta Kwiatkowskiego (przyp. red. – Dział Rozwoju Biznesy Rynki Europy Środkowej i Wschodniej GPW). Spółka zagraniczna musi wypełnić tu określone procedury, musi mieć spółkę holdingową w Europie. Jednak tu pojawia się pytanie, jaki popyt byłby na nie, skoro mielibyśmy w tym przypadku jeszcze mniej informacji o nich. Ten problem sprowadza się do instytucji Autoryzowanego Doradcy, który powinien dbać o inwestorów poprzez rzetelne informowanie i skłanianie spółki do dostarczania wszelkich potrzebnych danych i komunikatów, by można było jej zaufać. Analizy kwartalne czy półroczne, chociaż nieobowiązkowe, powinny być dokonywane, by inwestor wiedział, co dzieje się z pieniędzmi, które spółce powierzył.

Co w takim razie z Autoryzowanymi Doradcami? Obecnie jest ich 84, przy 19 notowanych spółkach. Czy to nie jest przerost formy nad treścią?

Gdy my staraliśmy się o to, by nim zostać, pytania, które zadała nam giełda podczas oceny wniosku, wymagały od nas wykazanie się jakąś koncepcją, portfelem naszych klientów, wiedzą o rynkach kapitałowych. Wydawało się, że wiele firm, które starały się o to miano, takiej wiedzy lub doświadczeń raczej nie miały. Niestety, z niewiadomych powodów, ta lista urosła do bardzo dużych rozmiarów. Uzasadnia się to celem odpowiedniej konkurencji na rynku. Moim zdaniem mogłoby być ich mniej. Wtedy można byłoby się lepiej skoncentrować na ich jakości, co jest bardzo ważne, bo dają gwarancję bezpieczeństwa dla obecnych i przyszłych inwestorów.

Pan Kwiatkowski wspominał również o tym, że paru Autoryzowanych Doradców zostało poddanych bardziej rygorystycznym kontrolom, ze względy na „incydenty nadszarpnięcia zaufania”. Jakie kryteria w takim razie spełniać powinien Autoryzowany Doradca?

Myślę, że przede wszystkim powinien posiadać zaplecze analityczne, bo bardzo ważne jest, by dzięki analizie ekonomicznej umieć określić perspektywy spółki w przyszłości i dobrze ją wycenić. Taki doradca powinien ukierunkować zarząd i myśleć strategicznie w kontekście budowy wartości i ochrony spółki. Nie sądzę by kancelaria prawna była w stanie dokonywać takich analiz. Obszar jej badań będzie ograniczał się do prawidłowości prawnej operacji, dokonywanych przez spółkę. Drugim ważnym wymaganiem jest doświadczenie na rynku kapitałowym, by Doradca umiał ocenić spółkę pod kątem praktyki – czy będzie ona w przyszłości atrakcyjna na rynku wtórnym, czy zarząd będzie umiał sprzedać swoje pomysły.

Spotkałam się również i z taką opinią, że Autoryzowany Doradca jako instytucja sam powinien inwestować w spółkę, którą wprowadza na New Connect, po to by pokazać przyszłym inwestorom, że wierzy w jej rozwój. Co Pani sądzi o takiej praktyce?

Nie uważam, by było to kryterium wyceny i wiarygodności tej spółki. Firma doradcza nie powinna występować w roli funduszu inwestycyjnego. Owszem może mieć w grupie jakąś pulę pieniędzy w innym podmiocie. Ale pojawia się tu konflikt interesów. Jeśli my pracujemy na rzecz zarządu i właścicieli spółki zależy nam na maksymalizacji wpływów z emisji, a nie na dokonywaniu wyceny, z której my mielibyśmy odnosić korzyść. Przykładowo, ludzie działający w biurach maklerskich ze względów etycznych również nie uczestniczą w ofertach.

Czy zmniejszenie rygorów i nadzoru nad spółkami notowanymi na nowej platformie nie będzie zachęcało do tego, by częściej stosować „kreatywną księgowość”?

Aż tak mały nadzór nie jest. Co prawda, nie ma wymogu audytu półrocznego, raporty nie muszą być kwartalne, lecz półroczne. Niestety, gdy komisja czyta raporty spółek często nie zwraca uwagi na rzeczy ważne, lecz na te mniej istotne. Często niezauważone zostają podawane przez spółkę w prospekcie emisyjnym zniekształcenia danych, które mają za zadnia podrasować jakość spółki. Natomiast, drobiazgi typu braki spójności albo przeznaczanie środków pozyskanych 3 lata wcześniej, co jest niekiedy przedmiotem wyjaśnień, nic nie powiedzą już o tym, jak funkcjonuje obecny zarząd. Uważam, że przy dokonywaniu audytów finansowych powinno zachowywać się najwyższą staranność i rzetelność. Gdy wprowadzamy spółkę na New Connect bardzo ważne jest to, by wszystkie zachodzące w niej operacje były prawidłowe pod względem prawnym. Aby móc rzetelnie zanalizować i porównać zaudytowane sprawozdania finansowe, musimy mieć ich przegląd, z co najmniej trzyletniego okresu. Dlatego namawiamy spółki, by nie uciekały od systematycznego audytu nawet wtedy, gdy nie jest on wymagany.

Jakie kryteria powinien spełniać Dokument Informacyjny lub Prospekt Emisyjny spółki notowanej na New Connect?

Powinny one być badane pod względem zgodności z zakresem wykazanym w rozporządzeniu. Natomiast Komisja nie zbada jakości wprowadzonej strategii biznesowej czy innowacji w spółce. To zadania dla innych podmiotów.

Podczas wykładu na konferencji Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych w Gdańsku 17.11. wspomniała Pani, że większą rolę powinien odgrywać Kodeks Dobrych Praktyk. W jaki sposób zwiększyć jego oddziaływanie na postępowanie spółek?

Obecnie spółki na rynku podstawowym muszą jedynie zadeklarować, których praktyk będą przestrzegać, a których nie. To jest jedynie deklaracja Inwestorzy sami muszą dokonać oceny tego, czy mogą zaufać danemu emitentowi. New Connect swoich dobrych praktyk jeszcze nie ma, ale będzie miał. Na rynku podstawowym istnieją, ale nie ma żadnych sankcji za ich nieprzestrzeganie. Myślę, jednak, że nie można wprowadzić takich sankcji, bo byłoby za dużo arbitralności w ocenie typu: spółka przekroczyła czy nie przekroczyła dane postanowienie. Nagminnie nie przestrzega się niezależności członków rad nadzorczych.

Czy to, co będzie w przyszłości działo się na rynku New Connect, będzie wpływało na przewidywanie sytuacji na rynku podstawowym? Czy będzie to dobry wskaźnik?

Wydaje mi się, że w razie kryzysu, rynek New Connect będzie pierwszym miejscem, z którego inwestorzy będą wycofywać środki ze względu na to, że tu są narażeni na znacznie większe ryzyko. Ruchy indeksu New Connect mogą również przekładać się później na ruchy indeksu głównego. Myślę, że taka sytuacja może nastąpić, wtedy gdy na New Connect będzie notowanych już ponad 100 spółek.

Anna Chmurzyńska – współzałożyciel i członek zarządu Capital One Advisers (Autoryzowany Doradca na rynku NewConnect). Jest odpowiedzialna za nadzór nad projektami pozyskiwania finansowania właścicielskiego i dłużnego z niepublicznego i publicznego, w tym na rzecz Grupy Kolastyna S.A., Grupy Vectra S.A., Electus S.A., Monnari Trade S.A., Polpak Karton S.A. W latach 2001-2002 zajmowała stanowisko dyrektora zespołu M&A i corporate finance w banku Caylon Polska.