English info

Co słychać na Wall Street?

Autor: Jakub Domagalski

Data: 17 marca 2008

Krótkie podsumowanie ostatnich miesięcy

Końcówka 2007 roku i początek nowego pokazały, że inwestorom jest trudno walczyć o pieniądze na giełdzie. Szczególnie w momencie, kiedy gospodarka słabnie, a ceny akcji są wysokie. W średnim terminie kluczową datą był 11 grudnia 2007 r., po którym nastąpiło znaczne obsunięcie się indeksów na całym świecie. Do posiedzenia FED trwała duża zwyżka cen akcji – gra pod obniżkę stóp procentowych w USA, jednak po ogłoszeniu decyzji o cięciu o 25 p.b. nastąpiło silne obniżenie się indeksów w USA i na świecie. W styczniu 2008 r. FED dokonał kolejnych obniżek stóp procentowych o 75 p.b. i 50 p.b. Nieoczekiwana pierwsza obniżka w nowym roku przyczyniła się do wyhamowania spadków na giełdach, a dzień przed ogłoszeniem tej decyzji S&P500 osiągnął lokalne dno (patrz wykres S&P500). Ben Bernanke uratował giełdy przed większymi spadkami indeksów.

Przed pierwszą obniżką stóp procentowych sytuacja na parkietach była wręcz fatalna. Czerwona fala wyprzedaży objęła swoim zasięgiem cały świat. Taniały akcje od Azji, po Europę i Amerykę. „Przede wszystkim trzeba przypomnieć, że styczeń był trzecim, kolejnym miesiącem spadku światowych indeksów giełdowych. Co bardziej istotne, był to spadek zdecydowanie największy. Jeśli kierować się powiedzeniem z Wall Street ("jaki styczeń, taki i cały rok",) to należałoby założyć, że rok 2008 będzie bardzo niekorzystny dla posiadaczy akcji. Uspakajam jednak: od kilku lat praktycznie żadna prawidłowość tego typu się nie sprawdza” – twierdzi Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion. Doradcy Finansowi. Niemniej jednak sytuacja techniczna S&P500 nie jest obiecująca i nie należy oczekiwać dużego odbicia w najbliższych okresach. Wielu inwestorów jest mocno wystraszonych zaistniała sytuacją i w momencie dużych zawirowań na rynku warto pozostać z boku, czekając na rozwój sytuacji. Indeks szerokiego rynku S&P500 tylko w samym styczniu spadł o blisko 6,5% (10% w okresie od 2 do 22 stycznia). Aktualnie ceny znajdują się w fazie konsolidacji. „Zatrzymanie spadków w styczniu nie kończy sekwencji spadkowej. Jeszcze w I półroczu należy oczekiwać przynajmniej powrotu Wall Street do styczniowych minimów. To, czy zostaną one przełamane, czy też będą stanowić bazę do trwalszej poprawy koniunktury, będzie zależało od tego, jak głęboka będzie recesja w USA oraz czy przez rynek nie przetoczy się kolejna fala kryzysu kredytowego” – twierdzi Marcin R. Kiepas, analityk z XTB Brokers. Biorąc pod uwagę niebezpieczny poziom inflacji i znaczną ilość pogarszających się wskaźników makroekonomicznych, na dużą poprawę notowań przyjdzie inwestorom jeszcze poczekać. Stymulowanie aktywności gospodarczej poprzez obniżkę stóp procentowych działa z kilkumiesięcznym opóźnieniem, zatem efekty styczniowych obniżek mogą być zauważalne najwcześniej na wiosnę.

Wybory w USA w obliczu recesji gospodarczej

Podczas styczniowych spadków prezydent USA – George W. Bush - przedstawił plan ratowania gospodarki. Sam plan przewiduje pomoc finansową dla społeczeństwa w wysokości 152 mld USD w 2008 r. oraz 16 mld USD w roku kolejnym. Prezydencki projekt oparty jest na systemie zniżek podatkowych, przy pomocy których statystyczny Amerykanin uzyska 600 USD oraz dodatkowo 300 USD zniżki na dziecko w 2008 r. Plan zakłada również ulgi dla gospodarstw o najniższych dochodach oraz dla przedsiębiorstw. Podobnie jak w przypadku stóp procentowych, korzyści wynikające z ulg podatkowych będą odczuwalne dopiero na wiosnę. Pobudzenie aktywności gospodarczej ma być jednym z kluczowych czynników, który ma wpłynąć na wyjście ze stanu recesji. Plan zacznie obowiązywać w roku wyborczym. W bieżącym roku, tj. 4 listopada, Amerykanie wybiorą nowego prezydenta. W chwili obecnej do zaciekłej walki stanęło 5 kandydatów (z partii demokratycznej: Clinton i Obama oraz z partii republikańskiej: Mc Cain, Romney oraz Huckabee). Wielu z nich przedstawiło plany gospodarcze na najbliższe lata. Kto zatem wygra wybory? Zdaniem Marcina R. Kiepasa z XTB Brokers „niezależnie od tego, kto zamieszka w Białym Domu, będzie musiał włożyć dużo wysiłku, żeby pomóc amerykańskiej gospodarce”. Ciekawe plany dla gospodarki i inwestorów przedstawił kandydat na fotel prezydencki z ramienia Partii Republikanów Rudy Giuliani – były burmistrz Nowego Jorku. Ów kandydat na prezydenta dobrze zna trudy piastowania wysokich stanowisk państwowych – Giuliani sprawnie zarządzał miastem podczas ataków na World Trade Centre z 11 września oraz wprowadził kilka trafnych reform. Jego postulaty obniżenia podatku od zysków kapitałowych z 15% do 10% cieszą się dużym uznaniem. Ponadto Giuliani chce zmniejszyć podatki dla firm o 10%, utrzymując jednocześnie wprowadzony w styczniu 2008 plan ratunkowy George’a W. Busha.

Sezon wyników za 4 kwartał nie napawa optymizmem

Spora część spółek, zwłaszcza z branży finansowej ponosi straty związane z rynkiem kredytów hipotecznych i związanych z nim obligacji CDO (Collateralized Debt Obligations). Zaliczają się do nich między innymi: Citibank, Merril Lynch, Bank of America, Morgan Stanley, Bearn Stearns oraz jego dwa fundusze hedge, a także inne instytucje finansowe. Ponadto pod koniec lutego światło dzienne ujrzała informacja o wyniku za 4 kwartał jednego z największych pożyczkodawców - Fannie Mae. Strata w tym okresie wyniosła ponad 3,6 mld USD. Taki wynik dopełnia wcześniejsze informacje o wielkości kryzysu sub prime.

Warto dodać, iż wielu analityków jest przekonanych, że za załamanie na rynku odpowiada nie tylko CDO – dług zabezpieczony innym długiem, np. kredytem hipotecznym, ale również pozostałe instrumenty oparte na długu: kontrakty ubezpieczeniowe CDS, CLO – dług zabezpieczony kredytami bankowymi, CBO – dług zabezpieczony obligacjami, CMO – dług zabezpieczony pożyczkami hipotecznymi.

Oprócz tej ciemnej strony - ogromnych strat i spadających kursów akcji, doskonałym przykładem na dobre i solidne wzrosty jest firma Apple. Spółka za I kwartał nowego roku obrotowego, kończącego się w grudniu 2007 r., osiągnęła zysk netto na poziomie 1,58 mld USD (1 mld USD w analogicznym okresie roku poprzedniego). Przychody wzrosły o 35% do 9,5 mld USD (7,1 mld USD w analogicznym okresie w roku poprzednim).

Ciekawa bitwa rozgrywa się pomiędzy Yahoo, który zaczął bronić się przed wykupem przez Microsoft. Producent oprogramowania początkowo zaoferował wykupienie akcji po cenie 31 USD za walor (wobec ceny rynkowej oscylującej w okolicach 20 USD). Ceny walorów Yahoo podskoczyły o ponad 45% przy osłabieniu walorów Microsoftu. Dzięki przejęciu Yahoo przez Microsoft pozycja Google na rynku reklamy internetowej może zostać zagrożona. Ostatecznie władze Yahoo odrzuciły ofertę Microsoftu.

ISM usługi za ostatnie 12 miesięcy
miesiąc Poziom wskaźnika miesiąc Poziom wskaźnika
Styczeń 2008 41.9 Lipiec 2007 55.9
Grudzień 2007 54.4 Czerwiec 2007 59.7
Listopad 2007 54.6 Maj 2007 58.4
Październik 2007 55.5 Kwiecień 2007 56.0
Wrzesień 2007 55.7 Marzec 2007 53.0
Sierpień 2007 56.3 Luty 2007 54.9
Średnia z 12 miesięcy — 54.7
Najwyższy poziom — 59.7
Najniższy poziom — 41.9 Źródło: ism.ws

Z makro coraz gorzej

Z jednej strony gorsze wyniki spółek to ciągle efekt zawirowań na rynku kredytów hipotecznych, a z drugiej wpływa na to pogarszający się z miesiąca na miesiąc stan gospodarki w USA. Wejście na drogę recesji potwierdza nie tylko kondycja amerykańskiej giełdy, ale również część wskaźników makroekonomicznych. Przykładowo, opublikowany wskaźnik Instytutu Zarządzania Podażą - ISM usługi spadł w styczniu o 12,5 pkt do poziomów nienotowanych od dawna, osiągając 41,9 pkt (54,4 pkt w grudniu 2007 r.) – jest to najniższy poziom w ostatnich 12 miesiącach. Jest mało prawdopodobne, by wskaźnik ISM usługi powrócił prędko na poziom przewyższający znacznie 50 pkt– poziom będący granicą pomiędzy recesją, a rozwojem gospodarczym. ISM przemysł minimalnie się poprawił zyskując 6,6 pkt – stan na styczeń 2008 to 55,2 pkt. Dodając do powyższych informacji gorsze dane o PKB USA za 4 kwartał (wzrost na poziomie 0,6% wobec prognozy 0,8%), wzrastające poziomy inflacji oraz bezrobocia, a także szalejące ceny ropy, nie można się dziwić, że sytuacja ta nie napawa optymizmem inwestorów za Atlantykiem. Stan gospodarki USA wpływa na wartość indeksów, a że jest fatalnie, to każdy widzi.

DODATEK:

Marcin R. Kiepas z XTB Brokers dla Trendu o stopach procentowych
Rynek oczekuje dalszych obniżek stóp procentowych przez Fed. Natomiast Fed swoimi działaniami daje do zrozumienia, że tak faktycznie będzie. Zważywszy, że obecnie sytuacja na rynkach jest zupełnie inna, niż po pęknięciu bańki internetowej, kiedy Fed ratował gospodarkę obniżając stopy do poziomu 1 proc. (głownie dlatego, że proces globalizacji wymusza wzrost inflacji, a nie jej spadek), to łagodna polityka monetarna musi doprowadzić do katastrofy, czyli do niekontrolowanego wzrostu cen w USA. Krótkoterminowo więc obniżki pomogą rynkom finansowym, ale długoterminowo zaszkodzą.

Piotr Kuczyński z Xelion. Doradcy Finansowi dla Trendu o stopach procentowych
Fed w styczniu dwa razy obniżał stopy, usiłując pomóc rynkowi kredytowemu i całej gospodarce. Raz ciął je nieoczekiwanie przed właściwym posiedzeniem o 75 p.b. i drugi raz w czasie kończącego styczeń posiedzenia o 50 p.b. Stopy są na poziomie o ponad jeden punkt procentowy niższym od inflacji, a Ben Bernanke, szef Fed nadal wspomina o ich redukcji. To sygnalizuje, że sytuacja jest niezwykle poważna. Nie jest jednak wcale pewne, czy obniżki stóp pomogą w wygaszeniu kryzysu. Pewny tego nie jest nawet szef Fed. Na razie jednak gracze oczekują dalszych obniżek, nawet do poziomu poniżej 2 procent. Zobaczymy, czy inflacja pozwoli na takie działanie.