English info

Sztuka to nie jest pewna lokata kapitału - wywiad z Andrzejem Starmachem

Autor: Dorota Sierakowska

Data: 6 lutego 2013

O tym, czy inwestowanie w sztukę to tylko hobby dla zamożnych, czy może pasja dla każdego, a także o potencjale rozwoju rynku sztuki w Polsce, Dorota Sierakowska rozmawiała z Andrzejem Starmachem, jednym z najsłynniejszych kolekcjonerów sztuki w naszym kraju.

sztuka2

 

Dorota Sierakowska: Skąd wzięła się u Pana pasja związana z kolekcjonowaniem i promowaniem sztuki?

Andrzej Starmach: Jest to droga, którą poszedłem w dość naturalny sposób. Studiowałem historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim, jeszcze w trakcie studiów zacząłem pracę w Desie mieszczącej się wtedy na ul. św. Jana. Otwarcie własnej galerii było moim marzeniem i w 1989 roku, kiedy tylko nadarzyła się sprzyjająca sytuacja do rozpoczęcia własnej działalności, wraz z żoną otworzyliśmy własną galerię. Natomiast z  wieloma artystami, których pokazywałem w galerii, i których prace kolekcjonowałem, znałem się wiele lat, można wręcz powiedzieć, że często przyjaźniłem się z nimi.

DS: Od jakiego dzieła sztuki rozpoczął Pan swoją kolekcję?

AS: Był to obraz prof. Jerzego Nowosielskiego, którego twórczością zajmuję się po dziś dzień.

DS: Jakie dzieło sztuki jest dla Pana szczególnie ważne?

AS: Nie mam takiego jednego konkretnego obrazu, instalacji czy rzeźby. Każda jest dla mnie ważna, z każdą wiążą się konkretne emocje i wspomnienia. Trudno mi by było się rozstać z każdą z nich. Niektóre próbowałem zdobyć przez lata, inne pojawiły się nagle. Jedne nabyłem od razu z myślą, że kupuję je dla siebie, inne były przeznaczone na sprzedaż w galerii, ale za bardzo się do nich przywiązałem. Ogólnie rzecz biorąc, kieruję się zasadą, że niezależnie, czy nabywam obraz do kolekcji, czy do galerii, musi być to coś, co najpierw mi się podoba, za co mogę ręczyć, a jeżeli się nie sprzeda, to będę zadowolony, że jest w moim posiadaniu.

DS: Czy inwestycje w sztukę są w Polsce popularne na tle innych krajów Europy?

AS: Wzbraniałbym się przed postrzeganiem kolekcjonowania sztuki tylko lub przede wszystkim jako kolejnej możliwości inwestowania. Obraz, rzeźba, grafika to nie jest produkt,  to wytwór artystycznej kreacji, znak pozostawiony przez artystę - dzieło sztuki. A obecnie mówi się o niej jedynie w kontekście inwestycji.

DS: Jednak w kryzysowych czasach coraz częściej mówi się o sztuce jako inwestycji alternatywnej. Na rodzimym rynku zaczynają się pojawiać pierwsze produkty inwestycyjne, które lokują kapitał na rynku sztuki. Czy sądzi Pan, że tego typu produkty będą coraz popularniejsze?

AS: Nie powiedziałbym, że są one popularniejsze, jest o nich po prostu głośniej.  Mocno reklamują się, ale za tym musi iść jeszcze wiarygodność, renoma i zaplecze merytoryczne.

DS: Czy polski rynek inwestycji w sztukę ma duży potencjał rozwoju?

AS: Możliwości są takie same jak w innych alternatywnych sposobach inwestowania funduszy. Oczywiście można zauważyć, że coraz więcej ludzi jest zainteresowanych kupnem młodej sztuki, na fali efektu Sasnala, sukcesów Ziółkowskiego czy Tomasza Kowalskiego, jednak dalej jest to zjawisko marginalne. W odniesieniu do klasyków polskiej sztuki sytuacja na rynku nie zmienia się. Jednakże twierdzenie, że jest to pewne źródło lokaty pieniędzy z dużą i gwarantowaną stopą zwrotu jest twierdzeniem nieprawdziwym. Im większa możliwość zarobku, tym większe ryzyko - jak w każdym biznesie.

DS: Jakim budżetem należy dysponować na początku, aby móc zacząć przygodę z kolekcjonowaniem sztuki?

AS: To zależy, jaką sztukę chce się zacząć kolekcjonować – czy ma być to papier, obraz olejny, instalacja, video, młoda sztuka, czy twórczość klasyków. Można rozpocząć przygodę z kolekcjonowaniem mając kilkaset złotych, a można od kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych. Przede wszystkim jednak na początku powinno się dysponować wiedzą, trzeba poświęcić czas na zdobycie informacji i na śledzenie interesującej nas dziedziny sztuki, ewentualne konsultacje z osobami, które się tym zajmują cały czas, plus oczywiście własne zainteresowania i gusta.

DS: Ale czy osoba z dość niewielkim kapitałem ma szansę na zakup jakiegoś interesującego dzieła sztuki? Czy może sztuka to hobby tylko dla osób zamożnych?

AS: Tak jak mówiłem, to zależy, co chce się kolekcjonować i co daną osobę interesuje. Jeżeli chcielibyśmy nabyć obraz liczony Opałki, to musimy dysponować dużym budżetem, natomiast gdy skupiamy się na młodych artystach, to ten kapitał początkowy jest przeważnie o wiele niższy. Sztuka i jej odbiór jest sprawą subiektywną i indywidualną. Dlatego każdy może znaleźć dla siebie jakąś niszę, która go zahipnotyzuje i wciągnie.

DS: Wspomniał Pan o tym, że nie można nazwać sztuki pewną lokatą kapitału. Dlaczego?

AS: W odniesieniu do dzieła sztuki nie można dać gwarancji na wzrost i na zabezpieczenie sobie przyszłości. Jest to dziedzina nieprzewidywalna, na którą wpływa wiele wewnętrznych, zewnętrznych i często nie do końca przewidywalnych czynników. Ryzyko jest takie same, a nawet większe niż przy innych sposobach inwestowania. Dlatego cały czas powtarzam, że punktem wyjścia powinna być wiedza, świadomość kupującego i poczucie, że kupione dzieło sztuki, bez względu na to czy wzrośnie jego wartość czy nie, jest tym, czego potrzebowałem, tym, co elektryzuje moje zmysły estetyczne.

DS: „Rynek sztuki” to pojęcie ogólne, na które składają się różne segmenty – nie tylko malarstwo, lecz także grafika, fotografia, bibliofilstwo, itd. Czy któryś z tych segmentów wydaje się Panu szczególnie interesujący z punktu widzenia inwestora?

AS: Z punktu widzenia kolekcjonera każda z tych dziedzin jest specyficzna i odrębna. Od lat największą popularnością, jeżeli można tak powiedzieć, cieszy się malarstwo i grafika, jednak coraz więcej osób interesuje się i zaczyna zbierać fotografie. Jest też coraz więcej aukcji poświęconych tylko i wyłącznie jej. Za granicą cieszy się ona od lat popularnością na równi z innymi technikami, a u nas na razie raczkuje.

DS: Czy w Polsce są dostępni rzetelni doradcy, którzy mogą merytorycznie wesprzeć osoby chcące zainwestować w sztukę, lecz posiadające niewielką wiedzę na ten temat? Czy rynek doradców w zakresie inwestowania w sztukę ma duży potencjał rozwoju w Polsce?

AS: Jak najbardziej – w Polsce istnieje dużo profesjonalnych galerii lub instytucji zajmujących się danym artystą, grupą artystyczną lub środowiskiem artystów. Promują ich one, wystawiają ich twórczość i przeważnie posiadają bardzo dużą wiedzę na ten temat. Istnieją również rzetelne i funkcjonujące od lat domy aukcyjne, które zatrudniają specjalistów z danej dziedziny sztuki - można się z nimi spotkać i skonsultować.

Powstają też nowe inicjatywy, jednak jak w każdej dziedzinie, trzeba najpierw zbadać teren i opinie, aby udać się do pewnych i rzetelnych specjalistów. To, że ktoś reklamuje się, że doradzi, klient nie straci, a inwestując w sztukę jedynie zyska, bo inwestuje w nowego Sasnala, nie znaczy, że tak będzie naprawdę. Trzeba, jak w każdej dziedzinie, podchodzić ostrożnie do takich obietnic i najlepiej zasięgnąć kilku opinii z różnych źródeł, zdobywając również wiedzę samemu.

DS: Jakie rady dałby Pan początkującym kolekcjonerom sztuki?

AS: Przede wszystkim podstawą jest zdobyta i cały czas uaktualniana wiedza, baza wizualna, śledzenie tego, co się dzieje na rynku sztuki. Do tego dochodzą nasze potrzeby, zainteresowania i gusta. Na początku radziłbym również skonsultować się ze specjalistami, aby mieć pewność np. co do autentyczności. I przede wszystkim kierować się tym, co nas interesuje i co się nam podoba.