Data: 24 stycznia 2012
W ostatnim czasie w prasie ekonomicznej dominowały artykuły przedstawiające trzy największe agencje ratingowe (Standard&Poor's, Fitch i Moody's) jako niszczycielskie machiny, których celem jest sianie niepewności na rynkach.
Po (domniemanym) spowodowaniu kryzysu subprime w 2007 roku, te trzy amerykańskie firmy miały realizować kolejny ambitny plan - dalsze pogrążanie Europy w kryzysie zadłużenia, doprowadzając w efekcie do rozpadu strefy euro lub całej Unii Europejskiej. Cel ów miał być osiągnięty za pomocą skoordynowanej akcji, polegającej na obniżce ratingów krajów członkowskich UE , co spowodowałoby wzrastającą nieufność wobec rządów oraz wzbudziłoby panikę na rynkach. Europa nie mogłaby rolować swojego zadłużenia poprzez emisje obligacji, a dodrukowywanie euro doprowadziłoby do "zniszczenia" euro jako środka płatniczego.
Tymczasem prawda nie jest tak oczywista.
Jak to było z tym kryzysem subprime ...
Prawdą jest, że agencje nie przewidziały kryzysu subprime z 2007 roku - co więcej, do ostatniej chwili podtrzymywały wysokie oceny nie tylko firmom, ale całym krajom[1]. Te błędne oceny doprowadziły do wielkiego zamieszania na samym początku załamania finansowego z 2007 roku. Należy jednak pamiętać o tym, że błędy w ocenach dokonywanych przez te instytucje wynikały m.in. z "mętnego" systemu rachunkowego[2], który pozwalał firmom na manipulowanie wynikami finansowymi. Agencje ratingowe dokonują oceny na podstawie informacji udzielanych dobrowolnie przez firmy, które zapłaciły za usługę publikacji ratingu - informacje te często były fałszowane (lub przekazywane były tylko wybiórcze pozytywne informacje o spółce lub kraju[3]).
Działania agencji nie były jednak przyczyną kryzysu. Główne dwie globalne praprzyczyny kryzysu finansowego subprime to (po pierwsze) utrzymywanie zbyt niskich stóp procentowych i (po drugie) presja polityczna na udzielanie kredytów osobom bez odpowiedniej wiarygodności finansowej. Ten mix zachęcał obywateli oraz przedsiębiorstwa do nadmiernego zadłużania się, a w efekcie do nadmuchania kredytowej bańki, której pęknięcie doprowadziło do kryzysu bankowego. Nie należy jednak wymagać, aby agencje ratingowe (lub jakiekolwiek inne instytucje) były zdolne do przewidywania nadchodzących kryzysów - gdyż te, tak jak większość zjawisk społecznych są nie do przewidzenia.
Czy obecnie agencje dążą do zniszczenia strefy euro?
Przypisywanie agencjom ratingowym celu zniszczenie strefy euro również jest błędne. W momencie gdy dany kraj prowadzi nieodpowiedzialną politykę fiskalną, doprowadzając do chronicznego deficytu budżetowego oraz wzrostu długu publicznego (kraje PIIGS), braku porozumienia przy ustalaniu budżetu (USA), naturalną koleją rzeczy jest weryfikacja oceny. W tym przypadku rola agencji przypomina rolę lekarza, którego obowiązkiem jest informowanie pacjenta o tym, że trawi go śmiertelna choroba, a jedynym sposobem na uzdrowienie go są bolesne zabiegi. W tym wypadku pacjentem jest kraj, chorobą jest złą sytuacja gospodarczo-finansowa, zabiegami -niepopularne reformy, a lekarzem - agencje ratingowe. Nie jest również prawdą, że w ostatnim czasie agencje obniżają oceny niezależnie od przeprowadzanych reform. Często przytaczany przykład Węgier jest tutaj błędny - wprawdzie kraj ten uruchomił szereg zmian, walcząc z kryzysem, jednak model węgierski okazał się błędny i stosowany na dłuższą metę może okazać się zabójczy dla gospodarki. Z kolei ostatnia zmiana oceny kredytowej (na pozytywną) Islandii - kraju określonego mianem pierwszego bankruta kryzysu bankowego z 2008 roku - wynika z poprawiających się wyników gospodarczych, uzyskanych dzięki ambitnie przeprowadzonym reformom[4]. Warto zaznaczyć, że ostatnie obniżki wynikają również ze zmiany polityki oceniania, jaką przyjęły agencję. Wyciągnęły lekcję z kryzysu z 2007 roku i zaczęły uważniej i surowiej wystawiać oceny. Na koniec należy również podkreślić fakt, że fiasko projektu strefy euro działałoby na niekorzyść praktycznie wszystkich.
Potrzebne zmiany
Obecny system nie jest idealny. Tak jak ambitne reformy są potrzebne zadłużonej Europie, tak odważne zmiany są potrzebne samym agencjom ratingowym. Należy zacząć od zmiany obecnych regulacji, które zlikwidują obecny kartel "wielkiej trójcy" i doprowadzą do zwiększenia konkurencji na rynku oceny wiarygodności kredytowej. Walka o klientów zmusiłaby agencje do oferowania lepszego produktu - czyli lepszej oceny badanego podmiotu. Zweryfikowany powinien zostać również model finansowania samych agencji - docelowo zminimalizowana zależność między emitentem obligacji a agencją. Wreszcie, oceny nie powinny być przyznawane tylko na podstawie matematycznego modelu, ale również na podstawie oceny eksperckiej. Nie należy jednak podkładać zbyt wielkich nadziei w skutkach tych zmian - oceny wiarygodności kredytowej to temat bardzo drażliwy. Praktycznie zawsze znajdzie się ktoś "pokrzywdzony" przez agencje, kto zarzuci im bezpodstawny "atak". Można tylko dążyć do tego, aby oceny te były możliwie jak najuczciwiej wystawiane - i nie należy od agencji oczekiwać zdolności do przepowiadania przyszłości.
Przyznawanie ratingu – krok po kroku …
Skąd potrzeba na agencje ratingowe?
Rynki kapitałowe są obecnie przeogromne. Inwestor chcący ulokować swój kapitał w papiery dłużne państw/przedsiębiorstw powinien skrupulatnie przeanalizować kondycję finansową danego podmiotu, zanim zdecyduje się zainwestować swoje pieniądze. Problem w tym, że przy obecnej liczbie podmiotów, w które mógłby zainwestować, a które powinien wcześniej szczegółowo przebadać, nie starczyłoby mu to życia. Właśnie ta potrzeba rynków finansowych (czyli wszystkich inwestorów) do uzyskiwania porównywalnej oceny ryzyka kredytowego dała początek agencjom ratingowym.
Czym jest agencja ratingowa i jak działa?
Agencja ratingowa to firma zajmujące się oceną wiarygodności kredytowej podmiotów pożyczających pieniądze (firmy oraz państwa). Dokonuje jej na podstawie danych uzyskiwanych od klienta – czyli podmiotu, który sam zgłosił się wcześniej do tej instytucji z prośbą o przyznanie ratingu. Klientem jest więc przykładowo firma, która chce wyemitować obligacje i liczy na to, że wysoka ocena zachęci inwestorów do ulokowania pieniędzy właśnie w tę spółkę. W wyniku oceny obligacjom przyznawany jest rating – czyli miara ryzyka związana z inwestycją w oceniane papiery dłużne. Metody wyliczenia danego ratingu nie są znane inwestorom – agencje wykorzystują skomplikowane modele finansowe do oceny ryzyka kredytowego. Oceny zazwyczaj są przyznawane w skali alfabetycznej (np. AAA oznaczającej stabilną sytuację badanego podmiotu - czyli niskie prawdopodobieństwo bankructwa/ niewywiązania się z finansowych zobowiązań). Im niższy rating, tym (w założeniu) mniej stabilna kondycja finansowa badanego podmiotu– czyli wyższe prawdopodobieństwo straty pieniędzy przez inwestora.
Wszystkie trzy główne agencje mają inne skale inwestycyjne.
Przykładowo Standar&Poors ma następującą:
Oceny inwestycyjne – pozytywne (podmioty, których – według oceny agencji – ryzyko jest na poziomie akceptowalnym):
AAA
AA
A
BBB
Oceny inwestycyjne – negatywne (podmioty, których – według oceny agencji – ryzyko jest na poziomie nieakceptowalnym):
BB
B
CCC
CC
C
… ale dlaczego wszyscy przejmują się tym, że akurat ta firma coś wyliczy?
Inwestorzy są bardzo wyczuleni na wystawiane przez agencje ratingi. Ich obniżenie (lub podniesienie) powoduje często skokowy odpływ inwestycji od danego podmiotu lub ich przypływ. Wiele rządów w Europie prawnie zakazuje funduszom inwestycyjnym typu OFE inwestować w podmioty, których ratingi są na poziomie śmieciowym (poniżej BBB).
Obniżenie ratingu do poziomu śmieciowego powoduje nagły odpływ kapitału od podmiotu – może to w konsekwencji doprowadzić do utraty finansowej płynności, gdyż podmiot nie może wówczas rolować swojego zadłużenia poprzez dalszą emisję obligacji.
AUTOR ARTYKUŁU JEST WSPÓŁPRACOWNIKIEM FORUM OBYWATELSKIEGO ROZWOJU
[1] Na kilka dni przed rozpoczęciem kryzysu, Islandia jako kraj oraz wszystkie banki islandzkie miały jedne z najwyższy ratingów. Ostatni Kryzys Finansowy - Wybrane zagadnienia, K.Piecha, 2011.
[2] Zrozumieć Kryzys Finansowy, J.B.Taylor, 2010.
[3] Wielki Szort - Mechanizm Maszyny Zagłady, M.Lewis, 2011
[4] Radość na północy: S&P podnosi rating Islandii, Forsal, 2011.