English info

Wyższy VAT - czy nie było innego wyjścia?

Autor: Szymon Chrupczalski, młodszy ekonomista Instytutu Misesa

Data: 5 października 2010

W mediach zamarła dyskusja o przyjętym przez rząd planie podwyżek podatku VAT od przyszłego roku, pomimo że skutki tych decyzji mogą być dotkliwe dla wszystkich mieszkańców Polski. Rządowy dział PR niewątpliwie powinien ogłosić sukces: realny problem nowych obciążeń fiskalnych zastąpiły tematy sezonu ogórkowego, a obywatele uwierzyli, że podwyżka podatków jest niewielka i działa na korzyść kraju, albo wręcz udało się zyskać poparcie części opinii publicznej, co zdumiewająco przypomina syndrom sztokholmski – odczuwanie przez ofiarę sympatii dla swojego oprawcy. 

Polityczne obietnice

Wyborcze obietnice obniżki podatków i wprowadzenia ułatwień dla przedsiębiorców okazały się pustymi słowami, gdy tylko do rządzących dotarło, że nie można już dłużej ukrywać ogromnego deficytu budżetowego i rosnącego zadłużenia publicznego. Wedle rządowych szacunków w 2009 roku deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych wyniósł ok. 7,1% PKB, podczas gdy Rada ds. Gospodarczych i Finansowych – Ecofin (skład Rady Unii Europejskiej odpowiedzialny za kwestie finansowe) ustaliła cel dla krajów UE, który wynosi 3%. Tak wysoki deficyt przekłada się na rosnący dług publiczny Polski, który przekroczył już I konstytucyjny próg ostrzegawczy (50% PKB) i zbliża się do II progu ostrożnościowego (55% PKB):

 

2010 rok

2011 rok

2012 rok

2013 rok

dług 739,1 mld zł

dług 814,5 mld zł

dług 878,7 mld zł

dług 921,5 mld zł

54,7% PKB

54,4% PKB

54,6% PKB

53,7% PKB

Źródło: Wieloletni Plan Finansowy Państwa 2010-2013.

 

Jeśli policzymy dług publiczny metodą memoriałową i zdyskontujemy wszystkie przyszłe świadczenia, okaże się, że niemal wszystkie kraje europejskie muszą zmierzyć się z długiem publicznym rzędu setek procent w relacji do PKB.

Dwa oczywiste sposoby redukcji długu publicznego to zwiększenie dochodów budżetu państwa lub reformy i redukcja wydatków. Dlaczego rząd zdecydował się na zwiększenie dochodów budżetowych przez podwyżkę podatków?

Oficjalnym uzasadnieniem jest kategoria prawnie zdeterminowanych wydatków – sztywnych zapisów budżetowych stanowiących 74% ogółu wydatków budżetu państwa, których nie można zmienić bez zmian ustaw (innych niż ustawa budżetowa) i bez przeprowadzania reform.

Wystarczy jednak zauważyć, że rząd i samorządy dysponują dostatecznymi aktywami, aby po ich zwrocie prawowitym właścicielom oraz rzetelnej prywatyzacji móc spłacić całe zadłużenie kraju, zbilansować budżet i przeprowadzić reformę systemu ubezpieczeń społecznych, obniżając tym samym wysokość przyszłych zobowiązań. Zostałoby nawet jeszcze wystarczająco dużo pieniędzy na dożywotnie emerytury dla biurokratów, byle tylko przestali się mieszać do gospodarki. Jednak 20 lat po przemianach ustrojowych Skarb Państwa nadal jest właścicielem ponad 36% powierzchni kraju (dane Ministerstwa Skarbu Państwa na 2009 rok) oraz głównym udziałowcem najważniejszych sektorów przemysłowych i największych przedsiębiorstw, z kolejami i energetyką na czele. 

Nowe szaty VAT

W zastępstwie obiecywanych reform Rada Ministrów ogłosiła Wieloletni Plan Finansowy Państwa 2010-2013, w którym możemy między innymi przeczytać:

Od stycznia 2011 r. zakłada się tymczasowe, na okres 3 lat, podwyższenie stawek VAT o 1 pkt. proc.

Oznacza to wzrost podstawowej stawki VAT z 22% do 23%, czyli o 4,55%. Jeden punkt procentowy brzmi jednak niewinnie, prawda? Wprowadzając podwyżki VAT, Polska zbliża się do Szwecji, Danii i Węgier, gdzie obowiązuje maksymalna dozwolona w UE stawka – 25%, i dołącza do grupy krajów, które niedawno podniosły stawki VAT (Finlandia z 22% do 23%, Grecja z 21% do 23%, Portugalia z 20% do 21% i Rumunia z 19% do 24%).

Stawki obniżone będą wynosiły 5% i 8% (w miejsce dotychczasowych 3% i 7%), wygasa też wynegocjowana z UE tymczasowa stawka 0% na książki i czasopisma specjalistyczne (zostaną objęte stawką minimum 5%). Syndrom sztokholmski ma wzmacniać obniżka stawki VAT na podstawowe produkty żywnościowe z 7% na 5% (choć już produkty rolne – żywność nieprzetworzona – będą objęte stawką 8%).

Dzięki podwyżce VAT rząd planuje uzyskać dodatkowe 5 mld zł – to skromna kwota w porównaniu z wielkością zadłużenia.

Nie jest to koniec możliwych podwyżek. Jak czytamy w Wieloletnim Planie:

Jako dodatkowy mechanizm zabezpieczenia finansów publicznych prowadzone będą warunkowo dodatkowe podwyżki stawek VAT. Tak więc, jeśli relacja państwowego długu publicznego do PKB przekroczy 55% w 2011 r., nastąpią dodatkowe dwie podwyżki stawek VAT, każda o kolejny 1 p.p. Pierwsza z nich od lipca 2012 r., kolejna od lipca 2013 r. W przypadku gdy relacja państwowego długu publicznego do PKB przekroczy poziom 55% dopiero w 2012 r., wtedy nastąpią wyżej wymienione podwyżki. Pierwsza od lipca 2013 r., kolejna od lipca 2014 r. W każdym przypadku będą miały one 3-letni horyzont czasowy.

Perfidia tego rozwiązania opiera się na psychologicznej zagrywce – motywuje do naginania czy wręcz fałszowanie statystyk; kto bowiem weźmie na siebie odpowiedzialność za pogorszenie wizerunku kraju i jednocześnie kolejną podwyżkę podatków?

Zrozumieć podatki

Jednym z argumentów za podnoszeniem właśnie VAT, a nie innych podatków, były twierdzenia, że jest on rzekomo (przynajmniej częściowo) neutralny dla przedsiębiorców oraz że ostatecznie jest płacony przez konsumenta. Obie te tezy są co najmniej nieścisłe.

Konsument płaci VAT tylko w tym sensie, że bezpośrednio przez jego ręce przechodzi strumień pieniędzy, w którym zawiera się kwota podatku i jest to proces niezależny od elastyczności popytu. Jednak konsumpcja jako taka nigdy nie może być przedmiotem opodatkowania – aby podatek miał sens, za przedmiot może mieć wyłącznie wytwarzane na rynku dobra, które nie zostały jeszcze skonsumowane. Zatem opodatkowanie zawsze jest przymusowym przewłaszczeniem wartościowych dóbr od prywatnych producentów (właścicieli) do instytucji państwowych i ciężarem nałożonym na pracę. Kto zatem rzeczywiście będzie musiał więcej pracować na wyższy VAT?

Jedna z popularnych tez mówi, że ceny opodatkowanych dóbr pójdą w górę. Zapewne będzie dało się zaobserwować takie zjawisko, ale jeśli producenci z taką łatwością mogą podnosić ceny towarów i „przerzucać” podatek, dlaczego nie zrobili tego przez wzrostem opodatkowania, dla zwiększenia przychodów? Jest oczywiste, że w każdym przypadku związani są popytem zgłaszanym przez konsumentów, a zmiana ceny oznaczałaby spadek przychodów (biorąc pod uwagę aktualny zasób wiedzy o preferencjach konsumentów).

Dla pracującego człowieka, występującego w podwójnej roli: konsumenta i producenta, wzrost opodatkowania nie oznacza wzrostu pracoholizmu spowodowanego tym, że chce sobie zapewnić standard życia sprzed podwyżki (skrajny efekt dochodowy), nie oznacza też zupełnej demotywacji i rezygnacji z pracy (skrajny efekt substytucyjny). Efektem jest wyższa preferencja czasowa, zorientowanie na teraźniejszość – pojawia się chęć łatwego i szybkiego zdobywania wartościowych dóbr, skrócenie czasu oczekiwania na efekty produkcji. Rozwój gospodarczy zawsze jednak implikuje tworzenie złożonych, zaawansowanych procesów produkcji; aby je uruchomić, ludzie muszą się powstrzymywać od konsumpcji, zacisnąć pasa i czekać na rezultaty swojej pracy (co odpowiada niskiej preferencji czasowej). Wzrost opodatkowania wiąże się z naruszeniem tych kapitalistycznych procesów produkcji, zniekształceniem informacji na rynku i zahamowaniem rozwoju gospodarczego. Motywuje do ucieczki w szarą strefę, sprzyja również tym zachowaniom, które pozwalają szybko i łatwo osiągać dochód: oszustwom, kradzieżom, nieuczciwości i nierzetelności. Konsumenci będą poszkodowani tylko o tyle, o ile ograniczona została produkcja i przyszły rozwój gospodarczy.

Za podwyżkę podatku VAT zapłacą zatem wszyscy mieszkańcy kraju, poniosą oni konsekwencje słabszego wzrostu dobrobytu, zmniejszenia międzynarodowej konkurencyjności Polski oraz względnego rozrostu patologii. Zapewne najsilniej odczują podwyżki VAT najsłabiej zarabiający, nawet ci, którzy korzystają ze świadczeń socjalnych – siła nabywcza ich świadczeń spadnie.

Bohaterowie

Podwyżka VAT, skomplikowanego, trudnego do zrozumienia i obliczenia przez przeciętnego obywatela podatku, nie wywołuje tak negatywnych emocji, jak np. podwyżka PIT, jednak skutki podwyżki VAT, mimo że odłożone w czasie, są takie same. Tymczasem we wspomnianym Wieloletnim Planie… możemy przeczytać:

Głównym celem Strategii Rozwoju Kraju 2007-2015 jest podniesienie poziomu i jakości życia mieszkańców Polski: poszczególnych obywateli i rodzin.

To tak, jakby upuścić kowadło na nogę biegaczowi i twierdzić, że celem tego zabiegu jest poprawa wyników sportowych. A może dotychczasowe rządy hartowały polskich przedsiębiorców, zostawiając tylko elitę, najtwardszych i najbardziej niezłomnych – tych, którzy wytrzymują kontrole skarbowe, chaos przepisów, niepewność decyzji administracyjnych, korupcję i w końcu – podwyżki podatków? Patrząc na sukcesy polskich emigrantów, można śmiało powiedzieć: tak, Polscy przedsiębiorcy są najlepsi. Może już najwyższa pora pozwolić na rozwój przedsiębiorczości także w Polsce? Rządzie, to opłaci się nawet tobie!