English info

Wywiad z Jerzym W. Pietrewiczem

Autor: Marta Włodarz

Data: 19 kwietnia 2008

Czy możemy obawiać się, że taka sytuacja jaka wydarzyła się w Societe Generale może powtórzyć się w Polsce. Ale na mniejszą skalę? Wywiad z Jerzym W. Pietrewiczem, prezesem zarządu Banku Ochrony Środowiska

Jak się to stało, że 1 osoba samodzielnie zarządzała transakcjami wartymi 50 mld. Euro (przy tym, że wartość całej grupy kapitałowej SG szacowana jest na 35 mld Euro)?

Jeśli coś zdarza się na świecie kolejny raz, to za którymś następnym może to być już bank działający w Polsce. Chociaż gdybym miał obstawiać czas i prawdopodobieństwo, to zapewne prędzej zbiłbym fortunę grając w totolotka. Tego typu wpadki pojawiają się pojedynczo, czasami seryjnie, ale co jakiś bliżej nieokreślony czas. W dobrze zarządzanych bankach tak wielkie straty nie mają prawa się pojawić. I tak jak po katastrofie lotniczej zaostrza się rygory technicznych przeglądów, tak i w bankach na nowo przeglądane i weryfikowane są procedury decyzyjne, dopuszczalne limity, zasady ewidencji, monitoringu i kontroli. To pomaga przynajmniej do czasu, gdy jeszcze żywa pozostaje pamięć o popełnionych błędach i ich skutkach. W mojej ocenie przypadek SG to klasyczny przykład błędu ludzkiego w postaci zderzenia się indywidualnych, nieliczących się z niczym ambicji dealera z nakładającymi się zaniedbaniami nadzorczymi na różnych szczeblach i obszarach. Strach przed ich ujawnieniem z czasem najprawdopodobniej przekształcił się w przestępczą współpracę. Mechanizmy kontrolne nie były, jak widać, przygotowane na taką sytuację.

Jak ocenia Pan skuteczność nadzoru na operacjami na instrumentach pochodnych w polskich bankach?

Korzystamy chyba z renty opóźnienia, jeśli chodzi o transakcje pochodne. Stąd też bazujące na światowych doświadczeniach regulacje nadzorcze wyprzedzają rozwój rynku instrumentów i operacji pochodnych, co ogranicza skalę możliwych wstrząsów. Te jednak prędzej czy później też wystąpią. Polski rynek finansowy nie jest odizolowaną wyspą.

Czy takie operacje są w ogóle potrzebne w działalności polskich banków? Jaka jest ich skala?

Nie zapominajmy, że rynek transakcji pochodnych rozwinął się jako odpowiedź sektora finansowego na oczekiwania kontrahentów związane z potrzebą dywersyfikacji i niwelowania ryzyka w przeprowadzanych transakcjach handlowych. Im lepiej rozwinięty rynek, tym łatwiej te cele zrealizować i to przy niższych kosztach transakcyjnych. Działania spekulacyjne podnoszą w rezultacie efektywność rynku. Zaangażowanie w transakcje na instrumentach pochodnych przekracza dzisiaj kilkanaście razy poziom funduszy własnych banków, chociaż dotyczy to jedynie części działających w Polsce banków.

Co sądzi Pan o obecnej rekomendacji A? Czy należy wprowadzić do niej poprawki?

Rekomendacja A mówi o zasadach zarządzania i kontroli ryzyka operacji na instrumentach pochodnych. Nie prezentuje jednak jednoznacznych rekomendacji co do dobrych praktyk, bądź punktów odniesienia co do granic dopuszczalnego ryzyka. One bardzo by się przydały. Po części znajdujemy to w Uchwale nr 1 z 2007 r. Komisji Nadzoru Bankowego.

Czy banki w Polsce przestrzegają rekomendację A?

Nie jest ona tak rygorystyczna, by generować pokusę do jej obchodzenia.

Jakie narzędzia, metody kontroli oraz środki nacisku ma w rękach nadzorca w kontekście egzekwowania przepisów zawartych w rekomendacji A?

Nadzór bankowy bazuje przede wszystkim na rozbudowanej sprawozdawczości bankowej jak też możliwości przeprowadzania kontroli bezpośrednich. Ich efektem są następnie różnego rodzaju zalecenia pokontrolne, które muszą być w uzgodnionych ramach czasowych wykonane. W skrajnych przypadkach w banku mogą zostać zawieszone wszystkie organy banku i pojawić się zarząd komisaryczny. Może to brzmieć czasami groźnie, tym nie mniej działania nadzoru bankowego nie są postrzegane przez banki jako jakieś represyjne. Są one elementem wspólnej troski o właściwą identyfikację ryzyka towarzyszącego prowadzonej działalności bankowej i właściwego nim zarządzania.

Czy banki posiadają mechanizmy kontroli wewnętrznej nad takimi transakcjami? Jak one funkcjonują? Czy są one skuteczne?

Są one nieodzowne w każdej działalności bankowej. Kontrola operacji na instrumentach pochodnych nie jest tu czymś wyjątkowym. Zaczyna się od weryfikacji ewentualnego kontrahenta, jeśli nie jest związana z rynkiem giełdowym, przyjmowania dopuszczalnych limitów transakcyjnych w stosunku do konkretnych instrumentów, ograniczających ryzyko ewentualnej koncentracji, limity osobiste dealerów, limity dopuszczalnych strat. Ważnym elementem skuteczności kontroli są wymogi niezwłocznej rejestracji transakcji, jej potwierdzania, rozliczania oraz systematycznej wyceny portfeli instrumentów pochodnych. Obowiązek natychmiastowego wykazywania poniesionych strat, monitorowanie poziomu depozytów zabezpieczających są bardzo dobrymi mechanizmami kontrolnymi.

Jakie wykształcenie powinny mieć osoby przeprowadzające takie operacje? W jaki sposób dbać o jakość kadry zarządzającej środkami w ten sposób?

Najlepiej sprawdzają się osoby z wykształceniem ekonomicznym z mocną podbudową matematyczną. Znam kilku fizyków, którzy, ku mojemu nawet zdziwieniu, znakomicie radzą sobie z tą problematyką. Jest to bardzo elitarna grupa ludzi, wymagająca szczególnych predyspozycji do wykonywania tego zawodu. Poza szkoleniami bardzo ważna jest wyczucie rynku, które nabywa się wraz z doświadczeniem, ale z czasem, wraz z wiekiem też się i traci. Dealerzy są zazwyczaj ludźmi stosunkowo młodymi. Bardzo ważne jest wykształcenie poczucia odpowiedzialności za inwestowanie nieswoimi pieniędzmi.

Co może być przyczyną dokonywania tak ryzykownych operacji przez pracowników banków? Czy można temu zapobiec?

Niezwykle wrażliwą kwestią są tu systemy motywacyjne. W agresywnych systemach motywacyjnych zdarza się, że ryzyko osobiste dealera jest przenoszone na ryzyko banku, tak jak w Societe Generale. Zbyt słaba motywacja może nie skłaniać do wysiłku na rzecz zarabiania pieniędzy dla banku. Potrzeba złotego środka, ale przede wszystkim odpowiednich mechanizmów kontrolnych. Bardzo ważny jest bezpośredni kontakt pomiędzy dealerami a kierownictwem banku i reagowanie na sygnały z grupy wczesnego ostrzegania.

Dziękuję za rozmowę.