English info

Wraca zaufanie inwestorów do giełdy

Autor: Dorota Sierakowska

Data: 10 stycznia 2010

Wywiad z Tomaszem Zadrogą - prezesem spółki PGE S.A.

Oferta o wartości ok. 6 mld zł sprawiła, że debiut PGE okazał się największym debiutem w Europie od maja 2008 roku. Jakie trudności wiązały się z wprowadzeniem takiego giganta na giełdę?

Sukces debiutu PGE na warszawskiej giełdzie jest przede wszystkim rezultatem ciężkiej pracy włożonej w przekształcanie spółki, a także efektem zaangażowania menedżerów i ponad 46 tysięcy pracowników całej Grupy Kapitałowej PGE. Na sukces oferty wpływ miały także czynniki zewnętrzne, jak koniunktura panująca na rynku kapitałowym. Na szczęście, mimo odczuwalnego spowolnienia gospodarczego, od początku 2009 r. poprawiamy wyniki finansowe. To z kolei wpłynęło na zainteresowanie naszą ofertą tak dużej liczby inwestorów krajowych i zagranicznych. Udany debiut PGE na warszawskim parkiecie pokazuje, że wraca zaufanie inwestorów do giełdy.

Jak dawno zapadła decyzja o wprowadzeniu PGE na giełdę?

Prywatyzacja części aktywów energetycznych była rozpatrywana przez Skarb Państwa już od czasu utworzenia w Polsce czterech grup energetycznych. W przypadku tak strategicznej spółki jak PGE, w grę wchodziła emisja akcji poprzez Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie. Przygotowania do naszej pierwszej oferty publicznej ruszyły pełną parą już w 2007 roku, kiedy w Spółce utworzono struktury Projektu IPO PGE i rozpoczęto procedury wyboru doradców. Na początku 2008 r. zostały podpisane umowy pomiędzy PGE a konsorcjum doradców finansowych i doradcą prawnym. Było to równoznaczne z intensyfikacją działań i rozpoczęciem prac nad przygotowaniem prospektu emisyjnego.

W jakim stopniu kryzys gospodarczy wpłynął na datę debiutu?

Data debiutu PGE była w głównym stopniu uzależniona od koniunktury panującej na rynku kapitałowym. Dlatego też sytuacja na polskim rynku była jednym z powodów przesunięcia naszego debiutu na drugą połowę 2009 r.

W jaki sposób debiut PGE wpłynie na polski sektor energetyczny?

Mam nadzieję, że nasz sukces wzmocni i utrwali duże zainteresowanie inwestorów energetyką jako strategiczną branżą polskiej gospodarki. Teraz czekają nas duże zmiany w całym sektorze, związane z modernizacją mocy wytwórczych oraz rozwojem energetyki odnawialnej, by sprostać przepisom klimatycznym wdrażanym w Unii Europejskiej. PGE jest silną spółką, a dzięki realizacji w latach 2009-2012 ogromnego planu inwestycyjnego o wartości prawie 39 mld zł oraz wewnętrznej konsolidacji Grupy, mamy szansę stać się w nieodległej przyszłości liderem sektora elektroenergetycznego w naszej części Europy.

W dniu debiutu kurs PGE wzrósł o 13% w porównaniu do ceny emisyjnej. To według Pana dużo czy mało? Jakie były Pana oczekiwania co do kształtowania się ceny akcji w pierwszym dniu notowań?

Jestem zadowolony z debiutu giełdowego. Pozyskaliśmy więcej pieniędzy niż pierwotnie zakładaliśmy. Co ciekawe, po 26 minutach od otwarcia sesji, wartość obrotu samymi prawami do akcji PGE sięgnęła miliarda złotych. 13-procentowy wzrost kursu w dniu debiutu świadczy o tym, że inwestorzy dobrze przyjęli nasze plany inwestycyjne i realizowany obecnie największy w kraju program konsolidacji spółek z Grupy PGE.

Wzrost kursu PGE w pierwszym dniu notowań nie jest jednak zbyt duży, gdy zestawimy go z prywatyzacjami innych spółek Skarbu Państwa (np. Zelmer czy PGNiG). Jakie są według Pana przyczyny takiej sytuacji?

Fakt, że kurs PGE wzrósł o tyle, oznacza, że nasza spółka została bardzo dobrze wyceniona na etapie przygotowania do oferty publicznej. Inwestorzy docenili naszą ofertę, ponieważ złożyli zapisy na akcje po maksymalnej ustalonej cenie. Co ważne, debiut PGE jest pierwszą tak dużej skali ofertą od początku globalnego kryzysu finansowego.

Czy nie obawiał się Pan, że polski rynek nie był przygotowany na tak duży debiut? Trzy dni wcześniej ubezpieczyciel Aviva zaoferował w debiucie na Euronext część akcji spółki Delta Lloyd – a ta zakończyła pierwszy dzień notowań na minusie.

W przypadku każdego debiutu nie można być do końca niczego pewnym. Jednak PGE ma solidne fundamenty i korzystne wyniki pod względem operacyjnym. Potwierdzeniem dobrej sytuacji finansowej był wzrost zysku Grupy Kapitałowej PGE w trzecim kwartale 2009 r. o 76 procent, do 3,23 mld zł, w porównaniu do trzech kwartałów ubr. Tak dobre wyniki miały z pewnością przełożenie na wartość naszych akcji.

Liczba debiutów na warszawskiej giełdzie była w tym roku wyjątkowo niewielka. Czy sądzi Pan, że debiut PGE jest momentem przełomowym, który ośmieli inne spółki do wchodzenia na parkiet?

Upublicznienie akcji PGE to największy debiut giełdowy w Europie od prawie półtora roku i drugi co do wielkości debiut w historii Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Licząc po kursie otwarcia z 6 listopada, PGE jest największą spółką na GPW. To z kolei dowód na to, że w trudnych czasach można odnieść sukces. Według niektórych analityków, duża, zakończona sukcesem oferta PGE odblokuje nie tylko polski, ale i europejski rynek ofert pierwotnych.

Czy sądzi Pan, że w przyszłym roku czeka nas prawdziwy wysyp prywatyzacji spółek?

Cała polska branża energetyczna jest w tej chwili silna, ale potrzebuje jeszcze znacznych kapitałów na dalszy rozwój. A giełda okazuje się być bardzo dobrym źródłem pozyskania takiego kapitału. Duże zainteresowanie pierwszą ofertą publiczną PGE wskazuje, że również przyszłoroczne prywatyzacje innych grup energetycznych mogą być postrzegane przez inwestorów jako bardzo atrakcyjne.