English info

Kraje BRIC(K) - nie taka znowu mocna ta cegła ...

Autor: Kamil Pruchnik

Data: 26 marca 2012

Dziesięć lat temu ogłoszono, że przed rokiem 2050 G7 przestanie być klubem krajów o największych gospodarkach. Ich następcą miał być zespół czterech dynamicznie rozwijających się graczy znany pod bojową nazwą BRIC. Twarda (oparta na prostych modelach wzrostu) oraz wielka (składająca się z największych krajów pod względem obszaru, ludności oraz zasobów surowców) ekonomiczna cegła miała stać się podstawą dla skomplikowanej i ociężałej budowli, jaką jest światowa gospodarka. 18 września 2008 roku sekretarz skarbu Henry Paulsen miał powiedzieć kongresowi: Teraz tylko BRIC mogą nas wyciągnąć z tego dna. Jednak czy wiara w przyszłą rolę państw tego bloku i ich miejsce w świecie nie jest przesadzona?  

BRICK

Czym jest ekonomiczna cegła?

Akronim BRIC[1] został wymyślony przez pracownika Goldman Sachs, Jima O'Neill’a, w 2001 roku. Powstał ze skrócenia nazw krajów (w języku angielskim), które do 2050 roku miały stać się potęgami światowymi[2]. Do krajów BRIC ekonomista zaliczył Brazylię, Rosję, Indie oraz Chiny. Uzasadniając swój wybór, O'Neill wskazywał na szereg cech, takich jak olbrzymi łączny zasięg przestrzenny tych krajów (ponad 25% lądowej powierzchni ziemi), znaczący udział w globalnej populacji (ok. 40% wszystkich ludzi jest obywatelami tych krajów) oraz dostęp do największych zasobów surowców, które były "ukrytymi, i źle wykorzystywanymi przewagami strategicznymi". Przewidywał, iż kraje te nie będą obojętne na zachodzące procesy globalizacyjne i zaczną uruchamiać więcej rozwiązań gospodarczych i prawnych, które umożliwią swobodniejszy przepływ kapitału, dóbr oraz usług. To z kolei miało doprowadzić do uwolnienia ich olbrzymiego potencjału, owocując potężnym boomem gospodarczym.

Cegła BRIC cztery razy twardsza niż amerykańska?

W trakcie ostatniej dekady przewidywania O'Neilla okazały się trafne. Proces globalizacji handlu przyspieszył zjawisko konwergencji – kraje BRIC zaczęły dynamicznie „doganiać” rozwinięte gospodarki[3]. Jednocześnie względnie niski dług publiczny tych krajów działał zachęcająco dla inwestorów. W efekcie w ciągu ostatnich 10 lat fundusze zainwestowały niemal 70 mld USD w kraje BRIC, a zysk z ich akcji był czterokrotnie większy niż ze Standard&Poor's 500. Tempo wzrostu gospodarczego w tych krajach było czterokrotnie większe niż w USA. Według danych Goldman Sachs, obecnie gospodarki BRIC stanowią 25% światowego PKB (w 2001 roku stanowiły 8%)[4].

Czy cegła zaczyna się kruszyć?

Pomimo ogromnej popularności wśród inwestorów i ekonomistów, kraje BRIC mają również swoich krytyków. Najpopularniejszy z nich - Albert Edwards, ekonomista z Société Générale, często rozwija akronim BRIC jako Bloody Ridiculous Investment Concept[5]. Do najważniejszych zarzutów stawianych przez Edwarsa zaliczyć należy: starzejące się społeczeństwa, zbiurokratyzowanie, korupcję i niski poziom wolności ekonomicznych, które w niedalekiej przyszłości będą hamować dalszy rozwój wybrańców O'Neill’a.

Pierwsza rysa na cegle - rynek pracy

Gospodarki BRIC są w dużej mierze oparte na przemyśle ciężkim. W miarę jego automatyzacji liczba osób potrzebnych do pracy w fabrykach spada. Jednocześnie gospodarki te zaczynają powoli stawać się starzejącymi. Wynika to z wielu czynników (m.in. regulacje prawne zakazujące posiadania wielodzietnej rodziny w Chinach i Indiach, emigracje zarobkowe, etc.) Szacuje się, że liczba osób w wieku powyżej 65 lat w krajach BRIC wzrośnie o ok. 50% do niemal 300 mln w 2020 roku, zaś w roku 2030 wyniesie ponad 400 mln[6]. Pomimo stosunkowo niskiego bezrobocia, duża część obywateli jest zatrudniona w państwowych firmach (np. w Rosji 40% ludzi żyje na garnuszku państwa).

Druga rysa na cegle - regulacje i kultura biznesowa

Według badania Transparency International z 2011 roku, kraje BRIC zaliczają się do jednych z najbardziej korupcyjnych na świecie. W rankingu (badano 182 kraje - im wyższe miejsce kraju, tym mniejsza korupcja) Brazylia zajęła 73., Chiny 75., Indie 95., a rekordzista - Rosja – 143. miejsce[7]. Dużo do życzenia zostawiają również wolności gospodarcze w tych krajach. Obecny wzrost w gospodarkach BRIC to przede wszystkim ekspansja wielkich macierzystych firm, często państwowych (lub nieformalnie zależnych od władzy). We wszystkich krajach BRIC występuje silna presja władzy na promowanie rodzimego biznesu i utrudnianie funkcjonowania obcym przedsiębiorcom. Według badania World Bank z 2011 roku pt. Doing Business (im wyższe miejsce kraju, tym łatwiejsze warunki do prowadzenia biznesu) Chiny zajęły 91. pozycję, Rosja 120., Brazylia 126., zaś Indie 132.

Trzecia rysa na cegle - brak dywersyfikacji czynników wzrostu

W krajach BRIC występuje silne oparcie wzrostu gospodarczego na przemyśle ciężkim (surowce, energetyka, budownictwo). Ten model nie może funkcjonować wiecznie i coraz więcej ekonomistów zwraca uwagę, iż bez dywersyfikacji źródeł wzrostu gospodarczego, gospodarki te przeinwestują i same mogą stać się ofiarami pękających baniek. Pierwsze oznaki przeinwestowania są już widoczne w Chinach, gdzie w wyniku błędnych inwestycji powstają tzw. miasta duchów - są to osiedla lub całe miasta, w których nikt nie mieszka, gdyż ceny mieszkań są za wysokie dla chińskich obywateli[8]. Świadomy tego błędu rząd chiński wprowadził prawne ograniczenia inwestowania na rynku nieruchomości. Ten ruch, wraz z malejącym popytem na chińskie produkty w UE, hamuje wzrost Państwa Środka. Spadek zapotrzebowania UE oraz Chin na surowce odbił się czkawką w dwóch innych krajach z grupy BRIC - Rosji oraz Brazylii, których wzrost gospodarczy jest silnie uzależniony od eksportu metali, gazu i innych zasobów naturalnych.

Cegła się kruszy

Długo ignorowane wady krajów BRIC zaczynają mieć coraz bardziej widoczny wpływ na ich kondycję. Skutkuje to m.in. wyhamowaniem wzrostu gospodarczego do 6,1% w 2012 z 9,7% w 2007. Historia uczy nas, iż po okresie silnej transformacji kraje o jasnej strategii rozwoju uzyskują bardzo wysokie wyniki gospodarcze. Jednak trzy kraje BRIC - Brazylia, Chiny oraz Indie - powoli, ale nieuchronnie kończą pierwszą transformację. Wkrótce gospodarki te będą zmuszone nie tylko eksportować, ale również kupować dobra konsumpcyjne. Ich obywatele staną się bardziej wymagający, zamożniejsi, a przez to mniej konkurencyjni na światowych rynkach pracy (powoli oddając to pole Afryce). Będzie to potężny cios w jeden z istotnych fundamentów wzrostu BRIC. W efekcie kraje te będą musiały stać się bardziej innowacyjne i otwarte, co z kolei wymaga większych wolnorynkowych reform i potężnych zmian instytucjonalnych. W przeciwieństwie do Europy, z powodu tak dynamicznie zachodzącej pierwszej transformacji BRIC będą musiały ją przejść w relatywnie krótkim czasie. Nastąpi wówczas okres silnych starć, nie tylko gospodarczych, ale i politycznych, które mogą doprowadzić do zamieszek i zmiany modelu władzy w tych krajach (co przy bardziej liberalnych gospodarkach może zaowocować również intensywną drugą transformacją) lub do zakorzenienia na całe dekady obecnych systemów instytucjonalnych (co doprowadzi do zapaści gospodarczej, gdy obecny model i potencjał zostanie wyczerpany).

Autor jest współpracownikiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.


[1] W języku angielskim BRIC znaczy cegła

[2] Taka tezę postawił Goldman Sachs w publikacji pt. Building Better Economic BRICs z 2001 roku.

[3] BRIC thesis Goldman Sachs Investment Bank, "BRIC".

[4] BRIC thesis Goldman Sachs Investment Bank, "BRIC".

[5] Czyli w swobodnym tłumaczeniu: Cholernie Śmieszna Koncepcja Inwestowania.

[6] UN.org.

[7] Transparency.org.

[8] Business Insider.com.