Data: 14 marca 2012
W ogólnopolskich mediach Wrocław funkcjonuje jako miasto - gospodarz Euro 2012, współgospodarz Mistrzostw Świata w Siatkówce 2014, Europejska Stolica Kultury 2016, czy w końcu organizator The World Games 2017. Czasem można znaleźć wzmiankę o Rafale Dutkiewiczu – prezydencie miasta, czy ściągnięciu kolejnego dużego inwestora. Miasto można również oczywiście zobaczyć w czołówce jednego z kilku seriali kręconych w mieście. A jak wygląda ono „od środka”? Co warto wiedzieć, zanim przyjedzie się do Twierdzy Wrocław?
Miasto o ponad pięćdziesięciu nazwach
Wratislavia, Vratislavia, Budorgis, Wrotizla, Vratislav, Vroclav, Pressela, Presslaw, Brassel, Breslauia, Wretslaw, Bressla, Bresslau, Breslau…, a ostatnio VrotsLove. Wielość nazw jest swego rodzaju symbolem skomplikowanej historii tego miejsca i jego niezwykłych losów. Norman Davis nazywa Wrocław mikrokosmosem, w którego losach, jak nigdzie indziej, można przejrzeć dzieje Europy. Wiele narodów, religii, kultur i języków spotkało się w tym mieście i odcisnęło na nim swój ślad.
Trzeba pamiętać, że choć sama historia Wrocławia ma ponad tysiąc lat tradycji, jego obecni mieszkańcy, zamieszkują miasto od niecałych 70 lat. Ma to duże znaczenie dla współczesności. Miasto po obaleniu Festung Breslau długo podnosiło się z ruiny i oswajało ze swoją niemiecką historią. Ludzie zasiedlający tereny tak zwanych Ziem odzyskanych przybyli z różnych rejonów Polski. Dziadkowie obecnych mieszkańców pochodzili między innymi ze Lwowa, Wilna, czy Wołynia. Mimo, że tylko około 10% (w większości wrocławskich elit, kadry naukowej) przybyłych do Wrocławia pochodziło z samego Lwowa, w mieście powstał mit, że miasto, które odzyskano, będzie zastępować i kontynuować tradycje tego utraconego. Razem z mieszkańcami ze Lwowa do Wrocławia przybyło również wiele zabytków kultury takich jak: pomnik Aleksandra Fredry stojący dziś na wrocławskim rynku, słynny obraz Wojciecha Kossaka Panorama Racławicka oraz pokaźne zbiory Ossolineum. Jest to tylko namiastka lwowskiego dziedzictwa, którego obecność czuje się na co dzień w mieście. Duch Lwowa bez wątpienia krąży nad Wrocławiem.
W latach 80., gdy Polacy masowo zrzeszali się w strukturach Solidarności (które we Wrocławiu były jedne z największych w kraju), w mieście powstała inna, studencka, alternatywna struktura, mająca na celu obnażanie absurdalności funkcjonującego systemu. Pomarańczowa Alternatywa poprzez surrealistyczne, kolorowe akcje przyciągające tłumy stała się wizytówką miasta, a jej symbol – krasnal – na stałe wpisał się w pejzaż Wrocławia. Dziś krasnale przeżywają swoja drugą młodość i można na nie wpaść w każdym zakątku miasta (uwaga pod nogi!).
Warszawa – Berlin – Praga
Na historię Wrocławia bez wątpienia miało wpływ specyficzne położenie miasta. Leży ono niemal dokładnie pośrodku trójkąta wyznaczonego przez stolice trzech sąsiadujących państw. Wrocławianie najbliżej mają do Pragi - 280 km, od Berlina i Warszawy dzieli ich 350 km. Jeśli chodzi o infrastrukturę, Wrocławiowi zdecydowanie najbliżej do Niemiec. Trasę do Berlina pokonuje się prawie dwukrotnie szybciej niż do Warszawy, mimo tej samej odległości. Jeżeli chodzi o kolej, mimo że w Polsce Wrocław jest już 70 lat, wciąż nie doczekał się bezpośredniego połączenia ze stolicą - trzeba jechać przez Katowice lub Poznań.
Wrocław – stolica kultury
Od ponad pół roku Wrocław dumnie dzierży tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Nie jest to przypadkowa nagroda. Od ponad dwudziestu lat miasto konsekwentnie inwestuje w szeroko rozumianą kulturę. W wydatkach na tę dziedzinę Wrocław wyprzedza tylko Warszawa (posiadająca 3 razy więcej mieszkańców). Wrocław jako jedyne z dużych miast w Polsce w czasie kryzysu nie zmniejsza budżetu na wydarzenia kulturalne. To znamienne - Wrocław stawia na kulturę.
W mieście obecnie w trakcie realizacji jest kilka dużych inwestycji w infrastrukturę kulturalną. Największą z nich jest Narodowe Forum Muzyki, czyli nowa siedziba prężnie działającej Filharmonii Wrocławskiej, na którą udało się pozyskać największy w historii grant z Unii Europejskiej w obszarze kultury. Rozbudowywany jest także Teatr Muzyczny Capitol, którego budynek ma odzyskać przedwojenny blask. W planach jest budowa nowej siedziby dla Muzeum Współczesnego i remont sceny Teatru Polskiego. Zaledwie od kilku miesięcy wrocławian cieszy Dolnośląskie Centrum Filmowe – minipleks, który z ambitnym repertuarem kin studyjnych, wygodą i jakością sprzętu nie ustępuje sieciówkom. Oczywiście bez popcornu.
Już nikt w mieście nie wie dokładnie, ile organizowanych jest w nim festiwali. Szacuje się, że około 100, ale liczba ta stale się zmienia. Niektóre są znane, jak Międzynarodowy Festiwal Filmów Nowe Horyzonty, Przegląd Piosenki Aktorskiej, Brave czy Wratislavia Cantans, inne nastawione są na znacznie mniejszą publikę, ale wcale nie mniej wybredną. Z tych mniejszych warto zwrócić uwagę na Podwodny Wrocław, Ethno Jazz Festival i Dialog. Oraz wiele, wiele innych.
Ostatnimi czasy furorę wśród miejscowych robi, wracający do łask, zwyczaj chodzenia na „salony”. Wiele z knajpek organizuje różnego rodzaju spotkania, debaty, interaktywne zajęcia dla swoich gości. Jak Pecha Kucha, to w Niskich łąkach, jeśli Hyde park, to w Literatce, na antykabaret można wybrać się do Mleczarni, z kolei improwizowany teatr organizowany jest w Centrum Reanimacji Kultury. I nie są to spotkania zamknięte, tylko dla „środowiska”. Można tam spotkać studentów, okolicznych mieszkańców, urocze staruszki - wszystkich.
Wrocław to studenckie miasto. A jak są studenci, to są też imprezy. Podobno najlepsze w Polsce. Uprawiać clubbing jest bardzo łatwo, gdyż większość klubów zlokalizowana jest w obrębie Starego Miasta, zatem odległości pomiędzy nimi nie są wielkim utrapieniem dla imprezowiczów (warszawski problem). Muzycznie można znaleźć tu wszystko. Wrocławska scena jest bardzo szeroka. Jest to miasto przyjazne miłośnikom muzyki.
Zabytkowy maraton
Mówiąc o Wrocławiu, nie da się nie wspomnieć o jego licznych zabytkach. Trzeba pamiętać, że Breslau przed wojną był jednym z największych miast w Niemczech. Niestety wojnę przetrwało zaledwie około 30% dawnej zabudowy. Mimo tego Wrocław naszpikowany jest miejscami, w których warto być. Jeden z największych rynków w Europie i otaczające go Stare Miasto to miejsce, które nigdy nie zasypia. Pełne kawiarni, restauracji, barów, knajpek i oczywiście banków...
Jakby w opozycji – spokojny i nostalgiczny Ostrów Tumski, nad którym góruje katedra świętego Jana Chrzciciela (można z niej podziwiać panoramę miasta). Pełen jest kościołów, z siedzibą biskupów, Wydziałem Teologicznym i Ogrodem Botanicznym. Klimatu dopełnia latarnik, co wieczór zapalający gazowe lampy.
Jednym z miejsc godnych uwagi jest także Dzielnica Czterech Świątyń, zwana także Dzielnicą Wzajemnego Szacunku lub Tolerancji. To wyjątkowe miejsce na Starym Mieście zasłynęło z tego, że na niewielkim obszarze Starego Miasta znajdują się cztery świątynie różnych wyznań: prawosławny sobór Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy, rzymskokatolicki kościół św. Antoniego z Padwy, ewangelicko-augsburski kościół Opatrzności Bożej oraz synagoga Pod Białym Bocianem. Dziś życie skupia się głównie przy ulicy Włodkowica, pełnej klimatycznych kawiarenek i pubów.
Będąc we Wrocławiu, nie można nie odwiedzić Hali Stulecia (zabytku z listy UNESCO) i jej okolic. Pudło na kapelusze (bo tak nazywane bywa dzieło Maxa Berga – genialnego, kontrowersyjnego architekta miejskiego Breslau) znajduje się pomiędzy Parkiem Szczytnickim a Ogrodem Zoologicznym. Atrakcji na tym obszarze jest naprawdę wiele: 96. metrowa Iglica, Pergola z jedną z największych w Europie fontann multimedialnych, Ogród Japoński, czy drewniany kościół pod wezwaniem świętego Jana Nepomucena.
Oczywistą oczywistością jest, jak mawia klasyk, że w tak krótkim tekście nie ma możliwości opowiedzenia o wszystkich atrakcjach czekających w mieście. Warto sprawdzić wszystko samemu. Weekend to za mało. Najlepiej wpaść na przynajmniej tydzień. Będzie co robić.
Wrocław – miasto Twierdza
Wrocław wśród miejscowych nazywany jest twierdzą. Jednak określenie to nie odnosi się tylko do obrony Niemców przed Rosjanami. Jest to symbol opozycyjności miasta wobec nieodpowiadającej mu rzeczywistości. Czy to tej komunistycznej, czy współczesnego konsumpcjonizmu. Okopany na swej pozycji, uciekający od mainstreamu. Miasto stu mostów idzie własną drogą. Trochę z boku. Zawsze z dystansem.